Strach ma wielkie oczy

2016-09-23 10:49:29

Barbara Lech
Nie od dziś wiadomo, że strach ma wielkie oczy. Boimy się tego co nowe, nieznane, tego, co wymaga od nas wyjścia poza strefę komfortu. I bardzo dobrze, że się boimy. - mówi Barbara Lech, coach, trener, autorka książki "Motywator dietetyczny...".

Strach bywa mobilizujący
Doskonale wiedzą o tym studenci i osoby, które lubią zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Odwlekamy naukę, przygotowanie do wystąpienia, telefon do klienta, jednak w ostatniej chwili potrafimy się zmobilizować i zrealizować zadanie. Dokonał tego lęk przed porażką, ośmieszeniem czy wizja tłumaczenia się przed innymi z niezrealizowanego zadania. Boimy się nieznanego, ciemnych zaułków, wystąpień publicznych, egzaminów, robienia rzeczy niecodziennych.

Strach nas chroni, wiedziałeś o tym?
Gdybyśmy się nie bali, popełnialibyśmy rozmaite błędy i robilibyśmy głupoty. Jakie? Przejażdżka na dachu samochodu, wystąpienie na scenie bez przygotowania, samotne bieganie po lesie, w którym często ktoś zostaje napadnięty, kupno samochodu czy domu bez przygotowania finansowego, nawiązywanie nieprzemyślanych relacji biznesowych, to tylko niektóre z możliwości. Nasz umysł nas chroni.

Co jednak gdy strach bywa paraliżujący? Kiedy nie pozwala nam na robinie tego, czego tak naprawdę chcemy? Wtedy musimy mu się bardziej poprzyglądać. Jeżeli ta sytuacja dotyczy Ciebie, odpowiedz sobie na poniższe pytania.

Czego tak naprawdę się boisz?

Czego w ten sposób unikasz?

Co się stanie jeżeli poniesiesz porażkę?

Jakie jest tego prawdopodobieństwo?

Jak się będziesz czuł gdy odniesiesz sukces?

Czy możesz się przygotować na sytuację, która Cię stresuje?

W czasie swoich warsztatów pokazuję moim klientom, jak oswoić strach. Co zrobić, żeby był mobilizujący, a nie paraliżujący. Jedną z technik jest spersonalizowanie swojego lęku.

Jak wyglądałby gdyby był człowiekiem? W odpowiedziach najczęściej jest to monstrum, słusznego wzrostu, ze srogim wzrokiem i wieloma atrybutami, które nas przerażają. Proszę więc moich klientów by nadali mu imię. Gertruda, Pafnucy, Hildegarda, Fabian, Barbarka. Jakiekolwiek, które w żadnej mierze nie pasuje do wyobrażonej postaci, zdrobnienia są do tego doskonałe. Potem proszę by pomniejszyli nieco tą osobę, dorysowali jej wąsy, doprawili loki, ubrali w coś absolutnie niestosownego, jednym słowem zdegradowali i zmienili przerażający wizerunek swojego strachu.

Co potem? Rozmowa, często absurdalna.

- Pafnucy czego ty się boisz? Wielu ludzi przed nami skakało ze spadochronem

- Ale możemy się zabić!

- I podziwiać widoki! No i skaczemy w tandemie, robi to bardzo wielu ludzi.

- Ale ja się boję!

- Czego?

- Że spadochron się nie otworzy, że nie wyskoczymy i narobimy sobie wstydu, że pęd powietrza zniekształci naszą twarz i będziemy wyglądać absurdalnie na zdjęciach.

- Ok. Jest większa szansa, że spadochron się otworzy, człowiek, którego do nas przypną nie chciałby zginąć. No i firma, która organizuje takie skoki miałaby duże problemy. Poza tym nie mieli takiej sytuacji od początku istnienia. Jeśli nie wyskoczymy, cóż… pewnie nie my pierwsi. Będziemy z tym żyć. Żaden wstyd, to przecież wyzwanie ekstremalne i każdy może zrezygnować. Na zdjęciach będziemy wyglądać tak jak każdy inny skoczek, przynajmniej będzie widać, że to nie fotomontaż. Itd.

To oczywiście racjonalizacja. Można ją przeprowadzić samemu, ale powiem wam z doświadczenia, że jest o wiele bardziej zabawna, kiedy wyobrażamy sobie jak nasz strach Pafnucy siedzi obok, cały spocony ze strachu, a my dodajemy mu otuchy. Spróbuj. Nikt cię nie będzie słyszał, rozmawiasz bowiem ze sobą w myślach.

Sytuacja stresowa w momencie, w którym się dzieje, sięga do naszych najgłębszych emocji. Kołatanie serca, suchość w ustach, zimne, wilgotne dłonie, to tylko niektóre z objawów. Jednak z czasem, wspomnienie danego wydarzenia wywołuje w nas coraz mniejsze objawy stresu. Po czasie bywamy nawet zadowoleni, że wystąpiliśmy publicznie, skoczyliśmy ze spadochronem czy oświadczyli się ukochanej kobiecie.

Co się jednak dzieje, gdy stchórzymy? W danym momencie odczuwamy ulgę, odsunęliśmy od siebie czynnik stresogenny. Jednak z czasem będziemy odczuwali coraz większy dyskomfort, a po latach, żałowali, że nie podjeli wyzwania. Co więc zrobić? Rozważcie sami. Pamiętajcie jednak, że ludzie tuż przed śmiercią najczęściej żałują tego czego nie zrobili, o porażkach nie pamiętają.

Kończąc przytoczę zasłyszany gdzieś tekst „Do mych drzwi zastukał strach, otworzyła mu odwaga, za drzwiami nie było nikogo”.

Barbara Lech - Life & Biznes Coach, coach wizerunku, specjalista ds. motywacji, właścicielka Centrum Rozwoju Wizerunku, absolwentka jubilerstwa w PLSP, ukończyła studia na kierunku malarstwo, zarządzanie firmą, rachunkowość, terapie naturalne, coaching i mentoring, autorka książki „Motywator Dietetyczny. Doceń swoje piękno”, www.barbaralech.pl
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj