W świecie pełnym wyzwań i szybkich rezultatów, łatwo pomylić zmianę z dramatycznym przełomem. Z czymś, co dzieje się nagle — jak efekt specjalny w filmie. Ale prawda jest zupełnie inna. Zmiana nie przychodzi z fajerwerkami. Zmiana to proces.
To delikatne, czasem bolesne dojrzewanie.
To nie głośne „teraz albo nigdy”, tylko ciche „jestem gotowa... powoli”.
Czasem przypomina stąpanie boso po rozżarzonym piasku. Krok za krokiem. Niepewnie, ostrożnie, z łzami w oczach. Ale ten ból — to nie przypadek. On Cię prowadzi. Do czegoś prawdziwego. Odsłania to, co głęboko schowane. Zdziera warstwy, które kiedyś miały chronić, a dziś tylko ukrywają Twoją prawdziwą siłę.
I właśnie w tej kruchości tkwi piękno.
Zrób dziś coś innego. Zaparz herbatę. Usiądź ze sobą. I zapytaj… szeptem.
☁️ Jakie zmiany dojrzewają we mnie — cicho, ale wytrwale?
☁️ Co wciąż udaję, że mi pasuje… choć już dawno przestało?
☁️ Jak wyglądałoby moje życie, gdybym zaufała, że wszystko jest w procesie?
Komentarze