Wiara w osiąganie...

2017-03-16 06:52:47

Josef Lukoschek
Sukces w naszym życiu jest odnoszony jeśli skupiamy energie dążenia, pracujemy nad wytworzeniem mechanizmu kroczącego, całkowicie też poświęcamy się celowi który jest przez nas wytyczony..

Całość tematyki dzięki której następuje progresja wyników jest uzależniona to prawda wieloma czynnikami, lecz moc i siła przewodnia pokonywania barier leży w jednostce, w człowieku, w tym jak on sam potrafi dokonywać. Nie są to słowa gołosłowne bowiem ćwicząc sumiennie dział własnego podnoszenia umiejętności, wygrane przychodzą, nawet i muszą. Jest to prawo które zna każdy, jeśli działasz wytrwale efekty są kwestią czasu..

Większość ludzi popełnia podstawowy błąd który jest błędem zaniehania zrobienia tzw.pierwszego kroku..Jest to obawa, strach , lęk przed odpowiedzialnością, powiedzmy sobie szczerze poprzez brak kreowania samoprzedsiębiorczego nic właściwie samo się nie urodzi...

Krokami które mogą poprawić widnokrąg pozytywnego jest domena inicjacji, zainteresowania się swoim postępowaniem, analiza dobrego i negatywnego w charakterze..

A więc potrzebą jest zbiór informacjo o sobie, co nam wychodzi , w czym czujemy się mocni, co natomiast jest naszym grzechem, nie potrafimy sprostać, kulejemy, często też odpychamy to od siebie...

Częścią budowania filarów stabilności jest wiara w to co się robi, to brzmi upiornie ale tym wszystkim co napędza i wciąż powoduje materializowanie jest konsekwencja działania... to wykształca tą żelazną konstrukcję, nie tam zryw na 5 minut....a potem oczekiwanie nagrody...

Widzimy więc że myślenie o sukcesie, o tym by się wiodło, ściśle jest powiązane ze sposobem podejścia, nastawienia osobowego i także parcia realnego w czynach...

Miliony słów o rzekomej produktywności i cały ten mezalians rodzenia efektywności są wynikiem szukania czarodziejskiej różdżki...czy ona istnieje?? NIE, w obliczu ziemskim jest tak że trzeba to wypracować, to oznacza iż należy się skupić nad tym co węzłowe i priorytetowe, wszystko oboczne rzucamy wręcz precz....mam na myśli niedogonne nawyki, balasty mitrężenia czasu i trwanie w przestrzeni nijakości, bezwładu.....tzw.poczucie że jest dobrze....

Dobrze to jest wtedy jak się zastanowisz deko, próbujesz ogarnąć świadomością, nie w sposób zazdrosny bo sąsiad ma....tylko co mogę dokonać na lepiej w mym codziennym, otworzyć oczy na możliwości, może i one są dookoła...a Ty ślepo wciąż tkwisz..w pryzmacie stereotypu...wyjazd za granicę, bycie bogatym, czekanie na mannę z nieba...

To nie są słowa teorii tylko wyniki praktycznego, obserwuję od lat i widzę, blokadą rozwoju jest wewnętrzna słabość, brak radości na wyzwania, na coś co wskrzesza, ulega się ułudzie i posusom łatwizny....trafiejek....ślizgania.....zanika wytwarzanie progu dziarskości, mężności w wyzwalaniu marzeń, zamglone pojmowanie i żaden jasny i precyzyjny promień nadświadomości, olśnienia..

Zagubienie i popadanie w zależność....czy tak musi być???

Ocknij się i przebudź, nie stój w miejscu, rusz śmiało , zmień by się stało..na lepsze.Pozdrawiam.
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj