Rozwój jest sprawą nie tylko indywidualną, jednostki, usytuowania dokonania samodzielnie...Lecz jest także sprawą jak kształtuje się w rodzinie, związkach partnerskich. Na podstawie wielu informacji z mediów wynika że ,nowo narodzeniowy,, rozwój następuje po dokonaniu cięcia i rozerwania tego co dotychczasowe, najczęściej rozejścia z partnerem...
Przyjrzałem się temu tematowi i teraz z perspektywy czasu, co to jest związek, jak właściwie wygląda ,,sytuacja,, wznoszenia trzeba parę słów powiedzieć....
Dużo przemawia za tym że tak naprawdę rozwój w partnerstwie jest podyktowany nie tym co bardzo pierwszoliniowe, co jest postrzegane jako motyw zawarcia związku. Rozwój jest podyktowany obopólnym zrozumieniem i zaufaniem.Można dodać poszanowaniem kroczenia wprzód każdego z dwojga....co oznacza nie występowanie hierarchii siły, presji i nacisku .Sytuacji że jedna strona ma wiele dozwolone , może partycypować np.korzystniej czasem dla siebie.Druga strona takiej możliwości nie ma, nie są tolerowane jej zamiłowania, spełnianie się w odmiennym temacie...
Zatem jest to jakby niepisana przyzwoitość że w związku powinny występować ,,obszary,, zgadzania, że się wie że partner odbywa spotkania, szkolenia.Czasem może to być bardzo przeciwstawne do męskiego , typowo kobiece lub odwrotnie..niemniej jest potrzebą tu dawanie ,,wolnej ręki,,,nie wtrącanie i nie dokuczanie....po co ci to?? zająłbyś się bardziej tym co ja...Aby dwoje faktycznie łączył tryb wspólny zamiłowań jest to nie tak powszechnie spotykane,rzadkie.Na ogół wie się że partner ma swój kącik , warsztat, tam jest jego piaskownica. Partnerka także oddaje się bardziej kobiecym poletkom.Wynika to ze struktury płci, widoczne jest w wieku dziecięcym.Rozwój ,,początkowy,,przebiega w związkach z potrzeb dokonywania wspólnych interesów jak ,,dorabianie , rodzenie i wychowanie potomstwa, zapewnienie stabilności gniazda domowego i tworzenie zapasów... Potem kolejnością wieku jest zapełnienie luki czasowej, odradzanie tego co było jakby zaprzysięgnięte nawet w dzieciństwie i młodości...jednakże nie miało szans powodzenia na realizację, ukoronowania....inne priorytety wyskakiwały na czoło pierwsze, bardziej kluczowe...Zajęcie się wnukami też nie wszystko rozwiązuje , bowiem w rozwoju jest tak że długowieczność ma cel, wciąż coś do zrobienia, ,,nowe ,,wyzwania... Utracenie tego atrybutu i przede wszystkim sensu życia... jest odejściem...
Rozłamy, konflikty domowe są przejawem agresji, zaprzeczają ,,zdrowemu,,rozumowaniu o procesie wspólnego dokonywania na więcej. Może trwać bardzo długo zanim strony się pojednają, dotrze światło zmian że trzeba dać przyzwolenie i oddech.
Czy duża liczba rozwiązań na samodzielność wygrywa, osiąga sukces??
Nie jest to jednoznaczna cyfra, procentowy składnik pewności...z tego co obserwuję w fazie odrodzeniowej nacechowanie jest wszystko olbrzymim zapałem, optymizmem i powiedzmy przesadzoną ufnością że się uda....koleje losu są jednak takie że członowo jeden segment ukierunkowania kwitnie,są osoby ,,zapisujące,, się na stałe i te wciąż są aktywne, ,,widać,, je i jest o nich głośno...Natomiast wiele czasem dosyć oryginalnych pomysłów na rozwój przepada, znika.Bywa że te jest kończone w przypadku wejścia w ponowny związek....
Poruszyłem ten temat też w znaczeniu dbałości o przetrwanie rodzin, rozpadanie związków i szukanie nowych rozwiązań ma też znaczenie czym się dane społeczeństwo charakteryzuje.W kontekście więzi od podstawowej komórki po sam szczyt.Pozdrawiam.
Komentarze