Otóż nie musi, ale w krótkim okresie może być efektywnie, choć niekoniecznie fajnie.
Wszyscy przyzwyczailiśmy się do życia w bólu.
Dziecko dostaje w szkole jedynkę – ból – nauka – piątka.
Utrata pracy – ból – szukam innej, zakładam własny biznes – osiągam sukces.
Gorsze wyniki w firmie w trzecim kwartale – ból – bierzemy się do pracy, zmieniamy strategię – dobry wynik za czwarty kwartał itp.
Ból bardzo dobrze motywuje, często skutecznie. Możemy go interpretować jako „motywację od”, chęć unikania bólu. Nie chcę, żeby bolało i tak też postępuję. W ten sposób wiele osób osiągnęło spektakularne sukcesy w biznesie czy w sporcie. Wszędzie tam, gdzie pamięć o przeszłości ma wyraźny wpływ na teraźniejszość. Modelowym przykładem jest tutaj kwestia pochodzenia i wychowania w biedzie. Człowiek pamięta jak nie chce, żeby było i robi wszystko, żeby tego uniknąć.
Podejście na zasadzie „motywacji od” jest efektywne, ale czy zdrowe? Zadajmy sobie pytanie, czy chcemy całe życie uciekać, unikać, podporządkować wszystko tylko pod to, żeby nie bolało?
Można inaczej. „Motywacja do” jest trudniejsza do wypracowania, ale w dłuższym okresie skuteczniejsza i przede wszystkim zdrowa. Nie skupiamy się na tym jak nie chcemy, żeby było. Zamiast uciekać przed bólem, próbujemy osiągnąć to, co stanowi w danym momencie, nadrzędny, mierzalny cel, ale tak, żeby nie bolało.
Podejście na zasadzie „motywacji do” jest efektywne i zdrowe. Zamiast uciekać, możesz dążyć do celu na własnych zasadach.
Komentarze