Chciał(a)byś coś zmienić w swoim życiu, ale każdemu przejawowi działania towarzyszy natłok myśli, z których wyżej przytoczone są preludium do całej litanii wyrzutów i samokrytyki. Owszem, momentami przestają cię męczyć, ale po jakimś czasie zawsze wracają, nierzadko ze zdwojoną siłą. One – przekonania na swój temat, które w sobie nosisz.
Mogą być dwojakie – wspierające i blokujące (ograniczające).
Jak łatwo się domyślić, pierwsze są naszymi sprzymierzeńcami. Dzięki nim sięgamy gwiazd, zakładamy firmy, aplikujemy o najlepsze stanowiska, umawiamy się na randki, z łatwością wchodzimy w nowe środowiska, będąc świadomymi naszych zalet i zasobów. Jesteśmy pewni siebie, pełni wiary, że zdobędziemy świat…
Niestety, nie jest to scenariusz, który dotyczy wszystkich. Istnieje spora grupa osób, która na co dzień boryka się z przekonaniami ograniczającymi. Co mogą ograniczać owe przekonania? Najogólniej rzecz ujmując – życie, nie pozwalając na pełnię, sięganie po więcej, realizację siebie na polu prywatnym i zawodowym.
Skąd się biorą przekonania?
Raczej nie będzie to tajemnicą, jeśli napiszę, że z reguły głównym źródłem przekonań jest dom, w którym się wychowaliśmy. To tam słyszeliśmy słowa, które nas budowały lub deptały. To w domu pokazywano nam naszą wartość, bądź ją umniejszano. Nie zawsze w sposób przemocowy. Wystarczy, że nasi rodzice nie wierzyli w swoją wartość, a to pociągnęło za sobą skutek – NIE przekazali tej wiary nam, w myśl zasady, że możesz dać innym tylko to, w co sam jesteś wyposażony. Nie przekażesz zaś czegoś, czego nie masz, po prostu. Nie musi to być ich winą i z reguły nie jest. Skoro nie wierzyli w siebie, z pewnością sami tej wiary i akceptacji nie dostali, a to jest raczej powód do współczucia i empatii, niż czynienia im wyrzutów; nie wspominając o całym kontekście historyczno-kulturowym naszego kraju, który raczej wszelkie przejawy samoakceptacji.
Good news
Dobra wiadomość jest taka, że przekonania nie są ostateczne. To, w jaki sposób myślisz o sobie dzisiaj, nie determinuje Twojego myślenia w przyszłości. Możesz zmienić sposób, w jaki postrzegasz siebie, a w tej zmianie świetnym narzędziem będzie dla ciebie proces coachingowy. Nie wierzysz? Sprawdź!
Po pierwsze – coaching bazuje na Twojej indywidualności
Każdy z nas został wyposażony w kod DNA, który z definicji jest niepowtarzalny i nie do skopiowania. Nie ma dwóch takich samych ludzi na ziemi. To oznacza, że absolutnie wszyscy jesteśmy wyposażeni w konkretny, indywidualny zestaw cech, talentów, umiejętności i zasobów. W związku z tym, nie ma ani jednego człowieka na ziemi, który mógłby być nazwany zerem. Logika temu przeczy. Jeśli masz coś, to jednocześnie nie jest możliwe, abyś nie miał/a nic. Wniosek jest oczywisty – Ty także nosisz w sobie całe bogactwo umiejętności, choć zapewne ich nie dostrzegasz. Proces coachingowy jest idealnym miejscem na to, aby je odkryć. Co więcej, to Ty sam/a je odkryjesz, a coach będzie Ci w tym towarzyszył.
Po drugie – coaching nie bazuje na brakach, lecz na opcjach
W swojej pracy coacha skupiam się na zasobach klienta, nie na jego brakach. Nie interesuje mnie to, czego coachee nie ma, ale to co ma, a czego jeszcze nie widzi. Konsekwentnie, kiedy zobaczy swoje zasoby, zaczyna generować opcje.
Kiedy jesteś świadoma/y tego, w co zostałeś wyposażona/y, zmienia się Twoja perspektywa i patrzenie w przyszłość. Zaczynasz generować opcje, dostrzegasz wielorakie możliwości, a przede wszystkim…wcielasz je w życie. Nie ma znaczenia, czego dotyczą. Dla Ciebie może to być zmiana pracy, dla kogoś innego wyjście do kina w pojedynkę, dla innych udział w zawodach lub rozmowa z nieznajomą osobą płci przeciwnej. Tym, co najistotniejsze jest fakt, że już w trakcie procesu coachingowego przestajesz skupiać się na tym, czego nie masz. Używasz tego, co masz, a co było w Tobie od dawna.
Po trzecie – coaching pomaga Tobie budować przyszłość
Przestajesz koncentrować się na przeszłości, co nie oznacza, że o niej zapominasz. Zmienia się jedynie (?) Twoja perspektywa i nastawienie. Przeszłość po prostu jest i tyle, a Ty tworzysz swoje życie na bieżąco, a co najważniejsze – przestajesz winić cały świat za Twoje niepowodzenia i bierzesz odpowiedzialność z życie w swoje ręce. Czy błędy znikają? Oczywiście, że nie. Potknięcia będą Ci towarzyszyć zawsze, ale teraz traktujesz je jako wskazówkę na przyszłość. Jesteś świadoma/y tego, co masz. Już nie widzisz ograniczeń w tym, jaka/jaki jesteś i nie dajesz sobie tego odebrać. Zaczynasz otwierać kolejne drzwi kluczem, który trzymasz w dłoni.
Komentarze