Perfekcjonizm

2023-09-22 13:21:43

Anna Adam
Chcielibyśmy (?) mieć idealne życie – poukładane, bez problemów finansowych, rodzinnych, zawodowych… Cieszyć się każdym dniem, wyciskając go jak cytrynę; realizować swoje pasje i mieć kwitnące życie towarzyskie. W pracy – wykonywać zadania na najwyższym poziomie, zawsze bezbłędnie, dostarczając najwyższą jakość.

Utopia? Nie dla perfekcjonisty.

Czym jest perfekcjonizm?
Według "Słownika Języka Polskiego" to dążenie do osiągnięcia doskonałości w czymś, często przesadne. Kluczowe jest tu określenie „przesadne”. Samo dążenie do doskonałości nie jest niczym złym, kłopot polega na tym, że często samo „dążenie” przeradza się w pewność, że doskonałość tę osiągniemy.

Nie czas i miejsce, aby skupiać się tutaj na przyczynach perfekcjonizmu. Zazwyczaj tkwią w zbyt wysokich i nierzadko nierealnych wymaganiach, jakie stawiali nam rodzice lub osoby dla nas znaczące. Jak możemy się domyślić, wymagań tych nie spełnialiśmy, zarówno w ich oczach, jak i swoich, co doprowadziło nas do tego, że trudno nam zaakceptować siebie takich, jacy jesteśmy, nie dajemy sobie prawa do niedoskonałości oraz wyznaczamy nierealistyczne standardy, według których próbujemy działać, będąc z góry skazanymi na porażkę.

Objawy perfekcjonizmu
Sytuacji, w których perfekcjonizm daje znać o sobie jest mnóstwo. Do tych najczęstszych należą:
- nieustanny brak zadowolenia z siebie
- porównywanie się z innymi (przy czym owi „inni” zawsze (subiektywnie) wypadają lepiej od nas
- poleganie na opinii innych, w skrajnych przypadkach będąc od tych opinii uzależnionym
- przekonanie, że osoby z naszego otoczenia, bliższego lub dalszego, nie są w stanie nas zaakceptować. Przyczyna nie tkwi w nich, ale w nas, bo to my (znów! subiektywnie) jesteśmy nie-dość i nie-wystarczająco jacyś
- umniejszanie własnych, ale także cudzych osiągnięć z tendencją do zauważania drobnych niedoskonałości i pomniejszania osiągnięć.

Perfekcjonista jest przekonany, że zawsze mógłby coś poprawić w swoim działaniu i rzadko bywa zadowolony z jego efektów. Swoje sukcesy zbywa machnięciem ręką, w najlepszym przypadku określi je: „Nie wyszło najgorzej”.

Oprócz tego typu zachowań istnieją jeszcze inne:

- działam na 100proc, albo w ogóle
- nastawienie typu „muszę/powinnam/powinienem/tak trzeba/tak wypada”
- strach przed podejmowaniem decyzji
- tendencja do wyłapywania niedoskonałości
- prokrastynacja

Odkładamy ważne dla nas sprawy, boimy się podejmować decyzji… Przecież musimy podjąć tę jedyną, najlepszą, prawidłową, w której nie ma miejsca na błędy czy porażki. Niestety, o rezultatach i wynikach decyzji dowiadujemy się dopiero wtedy, gdy ją podejmiemy. Bez ryzyka błędu się nie obejdzie. A tymczasem, nie podejmując ryzyka, tkwimy w tym samym miejscu, nie rozwijając w sobie niczego poza frustracją.

Nie potrafimy cieszyć się z mini-sukcesów, dopatrując się niedoskonałości, które nie są istotne. To nawet nie jest tak, że ich szukamy, one po prostu jako pierwsze rzucają nam się w oczy. Ktoś zaprosił nas na obiad? Świetnie, jedzenie było pyszne, szkoda tylko że serwetki nieodpowiednio dobrane… Nie mówiąc o tym, że obrus nie był kolorystycznie zgrany z zastawą…

A co z konsekwencjami?

Pierwsza i najpoważniejsza – nie żyjemy w wolności. Nieustannie poddajemy się testom, sprawdzianom, których wynik łatwo przewidzieć: „niewystarczająco”. Towarzyszy nam ciężar, którego z jednej strony nie chcemy nosić, ale z jakichś powodów odwlekamy jego zrzucenie. Nie potrafimy się cieszyć, co nie znaczy, że się nie uśmiechamy. Mówię tu o prawdziwej radości z tego, że jesteśmy, żyjemy, mamy wokół siebie bliskie nam osoby. Nawet jeśli mówimy, że jest ok, podskórnie czujemy, że wcale nie jest; nie umiemy sobie odpuścić, nie umiemy zwolnić tempa, nie chcemy żeby było zwyczajnie… A jednocześnie z zazdrością patrzymy na tych, którzy w naszym towarzystwie czują się swobodnie i cieszą daną im chwilą.

Nasze wygórowane wobec siebie wymagania prowadzą nas do wypalenia, zarówno w sferze osobistej i zawodowej, a także do zaburzeń somatycznych. Wcale o nie nietrudno, kiedy wciąż chcemy bardziej, mocniej, więcej… Bierzemy coraz więcej zleceń, z których każde musi być wykonane idealnie. Nie delegujemy zadań, bo nikt inny nie zrobi ich tak porządnie, jak my. A po pewnym czasie zauważamy, że wciąż chodzimy ze ściśniętym żołądkiem, bólami głowy, a co gorsza towarzyszy im kołatanie serca.

Może więc warto dać sobie prawo do normalności, do zwyczajności? Żeby po latach życia perfekcjonizmem nie stwierdzić, że nie było warto…
Popularność: 0    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj