Dziś będzie o pani ZMIANIE, „towarzyszce” naszego życia…
Zmianie która była, jest i będzie, która nam towarzyszy... od pierwszego oddechu…czy tego chcemy czy nie
Zmianie, która czasem się budzi w nas nieproszona, niezaproszona i rodzi pytania
Zmianie, która zapraszamy do życia, a czasem która puka do naszych drzwi niczym akwizytor i próbuje wcisnąć swój produkt
Zmianie, której nie chcemy wpuścić do życia lub którą przyjmujemy z otwartymi ramionami
Zmianie, która objawia się gdy myśleliśmy już ze w końcu jesteśmy tam gdzie chcieliśmy i która mówi: „Sprawdzam. Tego właśnie chciałaś/eś”?
Zmianie z która jedni z nas się lubią, nie mogą bez niej żyć, a inni jej nie cierpią
Zmianie, która jest w naszych codziennych decyzjach, którą modelujemy nasze życie
Zmianie, która z czasem być może doceni(a)sz, za którą (po)dziękujesz i (z)rozumiesz, ale dopiero z dłuższej perspektywy czasowej
Zmianie, która przychodzi z porami roku: zabiera wiosnę – daje lato, lato zamienia w jesień, a po niej przynosi zimę, by ponownie zwrócić wiosnę i powtórzyć cykl w nieskończoność
I tak jak każda pora roku: każda zmiana coś nam daje i coś zabiera, niesie coś w podarunku dla nas, z jej powodu coś żegnamy, a coś witamy, cos odkrywamy, za czymś tęsknimy, a cos odpuszczamy z ulgą...
Komentarze