Wiele się naczytałem artykułów , głównie o sukcesie , także argumentacji , jakie są przyczyny że się coś osiąga w swoim życiu albo zwyczajnie nic nie osiąga.Głowę sobie można zaprzątać w różnoraki sposób i różnymi kryteriami , w końcu i tak superprzejrzyście nic aż takiego z tego nie wychodzi.Więc jak jest naprawdę??
Wiele zbiega się do tego że mówi się o działaniu, działanie tworzy, buduje, istnieje realny przyczynek, murarz stawia dom i on stoi, człowiek może się schronić.Ale czy to jest wszystko ???myślę że nie...
Dochodzenie do pewnych wniosków jest jak szukanie igły w stogu siana albo obrączki zagubionej w metnym potoku o mulistym dnie...a jednak, jak się skupić , spojrzeć dokładniej, poobserwować no to dochodzi się.
Ostatnio tak się złożyło że jest działka, no niby nic dziwnego , kawałek zielonego i co obserwuję? Ano ludzi , jak działają.I tu postrzegam następująco :zadziwiają mnie niektórzy, człowiek zawsze chyli czoła przed czymś co jest ponad nim..i chylę , tak ? nie wiem czy z pokory , uznania , po prostu tego się nie da opisać ale jest coś w tym jak człowiek patrzy na życie i jak pojmuje to wszystko.Jak pojmuje 70-latek , ba nawet 80-latek, i tu powiem tak:on po prostu działa..to jest dla mnie imponujące jak ci ludzie chcą coś robić?No i robią , wyobraźcie sobie , robią, widzę to przecież, zadbane , pielęgnowane , jakieś serce włożone...Czy muszą????
Nie , nic nie muszą , nikt nie każe , to dlaczego robią??
Ja powiem tak , to nie wynika z tego że jest takie słowo jak działanie i jakby ono było inaczej przekazane 50 lat temu albo 30-ści.Bo nie tylko w tym całe sedno.Jest coś więcej, coś co nadaje wogóle ten tryb napędowy że człowiek tworzy. No i dostrzegłem to w końcu, nie wiem sami oceńcie , ale dla mnie najistotniejszym to jak w człowieku pali się ten zapał, ta iskierka tli że chce się coś robić, najogólniej mówiąc chodzi mi o takie pojęcie jak :radość do życia...
Ja nie wiem jak to jest, ale jak w człowieku tego nie ma tej werwy, tego wigoru, tej chęci , nie wiem , przyduszone jest albo rozmydlone, no to jest kaplica, po prostu koniec, nawet jak się ma dopiero 20 lat i wielka miłość i życie stoi otworem.
Bo nie powiecie mi że człowiek co ma 80 lat to planuje wielce albo robi postanowienia noworoczne, odhacza na kartce codziennie.Nie, nic nie odhacza, ale jak może to działa i nie dla pieniędzy , nie wiadomo jakich atrybutów, działa bo chce, w tym widzi jakiś sens, swe przeznaczenie, radość życia ma tu inne oblicze a nie takie że pojmuje się pod pryzmatem zarabiania, pojmuje się jak rzucony przecinak, jak spadnie tak i leży..nie zastanawia głębiej..dlaczego w moim życiu tak jest..??
Czy pomoże nam codzienne zaglądanie i przejrzenie się w lustrze??Nie, pomoże jeśli spojrzymy nie tylko na naszą twarz , na tę maskę co dziennie nosimy , ale jak spojrzymy w głąb siebie ,jak coś dostrzeżemy więcej, nie tylko odruchowe:bo nie mam czasu, bo jestem zajęty , wiecznie coś..
Po prostu znajdźmy czas dla siebie i zastanówmy się, właśnie..radość do życia...zapamiętacie?
Komentarze