Przełom kwietnia i maja przyniósł kolejne pożegnania z klientami, z którymi zaczęłam pracę w okolicach Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Nasza wspólna droga dobiegła końca, a co najważniejsze - zakończyła się sukcesem. Dziewczyny osiągnęły postawione cele.
Widzę też, że potwierdza się to, co obserwuję od kilku lat – że osiągnięcie celu następuje w wyniku 6, 8 lub 10 spotkań. Najczęstsze tematy, z jakimi zgłaszają się do mnie osoby na coaching, to:
- znalezienie odpowiedzi na pytanie, jaka praca będzie dla mnie najlepsza – do czego jestem stworzona / stworzony?
- mam kilka pomysłów na to, co dalej, ale jakoś nie potrafię wybrać żadnego z nich, nie wiem czemu, kręcę się w miejscu – jestem tym zmęczona / zmęczony, chcę wreszcie coś postanowić
- co jest tak naprawdę moimi mocnymi stronami? czyli w czym jestem naprawdę dobry, a może o tym nie wiem?
- jak wiarygodnie i atrakcyjnie zaprezentować się na rozmowie kwalifikacyjnej?
- mam świadomość, że pewne moje nawyki utrudniają mi pracę i komplikują sprawy w życiu prywatnym, ale nie wiem, jak je zmienić – potrzebuję wsparcia
Co jest natomiast największą wartością coachingu?
Myślę, że ostateczną największą wartością jest wewnętrzny spokój, wynikający z nadania życiu określonego kierunku. Oraz wzmocnienie własnej samooceny. Klienci robiąc podsumowania coachingu, zawsze podkreślają, że najbardziej się cieszą z tego, że uporządkowali sobie w głowie najważniejsze dla nich sprawy. Mają jasność, czują w sobie energię. Znaleźli odpowiedzi na ważne dla nich pytania, podjęli odpowiednie decyzje i wdrożyli działania, które mają ich doprowadzić do pożądanych zmian. Części z nich już doświadczają, a o resztę są spokojni – wiedzą, że je osiągną. Ufają sobie.
To zaufanie do siebie, świadomość własnych atutów, obserwowanie efektów swoich działań – sprawiają, że rośnie ich poczucie własnej wartości: i jako pracownika, i osoby. A mając poczucie własnej wartości, stają się jeszcze odważniejsi i z jeszcze większym przekonaniem dążą do tego, na czym im zależy.
Mogłabym wymieniać jeszcze długo, bo klienci na ostatniej sesji mają tyle spostrzeżeń i przemyśleń, co w ich życiu zmienił na plus coaching, że to przekracza możliwości tego wpisu. Ale myślę, że to, co najważniejsze i najczęściej się powtarza, ujęłam powyżej. To wszystko staje się możliwe, gdy klienci naprawdę angażują się w coaching. I myślę, że pokazuje też, jaka moc zmiany wyzwala się w relacji coachingowej. Stare powiedzenie mówi, że co dwie głowy, to nie jedna i mam wrażenie, że coaching jest tego najlepszym przykładem.
Komentarze