ODWAŻNIE PO

2016-07-06 09:16:39

Agata Węgier-Ciornei
Dziś miałam przyjemność i zaszczyt być na warsztatach u Asi Chmury, która jako jedyna w Polsce pracuje metodą opracowaną przez Brene Brown, do której Asia wyjechała do USA w 2014 r. uczyć się pracy modelem THE DARING WAY™ SHOW UP | BE SEEN | LIVE BRAVE™ bezpośrednio od Brené, autorki „Darów niedoskonałości” i „Z wielką odwagą”, której wystąpienia na konferencjach TED sięgnęły już ponad 18 milionów odsłon.

Piszę to dziś kiedy emocje i odczucia po tym doświadczeniu wciąż we mnie pracują, są żywe, świeże i nie zetknęły się jeszcze z realiami, codziennością, nie przykryła ich kolejna kanapka, czy rytuał powszedniości. Jutro się urealnię, będę znów w moim cudownym życiu ale dziś chcę popielęgnować to co we mnie żywe i podzielić się tym co uważam za ważne. Będzie trochę o uważności, skupieniu, momentach i mikrosekundach. Uczestniczyłam dziś w warsztatach. Bardzo świadomie, pojechałam tam z konkretnym celem, ale też ciekawością, otwartością, gotowością na wszystko co mnie zastanie. Wyniosłam dużo. Po co o tym piszę..? Bo wierzę głęboko w to, że odważne życie ma sens. Odważne czyli jakie? Twoje, moje, ich ale z codziennym próbowaniem. Ja dostrzegam odwagę w małych rzeczach, nieustannych decyzjach. Dziś było dużo o odwadze, wrażliwości, baniu się, ocenie, pragnieniach, lękach. Wróciłam po dwóch godzinach jazdy samochodem i z tymi wszystkimi emocjami w sobie, porozmawiałam z mężem i bezmyślnie włączyłam telewizor, gdzie leciał The Voice of Poland.. program jakich wiele, gdzie ludzie walczą o swoje marzenia śpiewając. I tak się zatrzymałam- dźwięki ułatwiły mi to, popatrzyłam na chłopaka, dziewczynę na ekranie telewizora, pięknie brzmiących, będących tam na „arenie” mówiących do mnie muzyką, sobą, walką o marzenie i uwierzyłam im. Uwierzyłam w ich wiarę. Czułam podziw. Nie, że on czy ona próbują, to tu, to tam zaistnieć, choć też. Uwierzyłam w to bo sama to wyznaję i chcę praktykować. To było ze mną od zawsze. Sprawdzanie, szukanie, ćwiczenie mimo obaw, odwaga, bez względu na efekt, ocenę, konsekwencje braku przychylności innych. Wrzucanie na szalę pragnień i marzeń o swoim spełnieniu, z lękiem przed oceną, wstydem, obnażeniem się, gotowością na odrzucenie, brakiem akceptacji, nietrafieniem w gusta. Gotowość na wszelkie scenariusze. Imponuje mi to. Bardzo to szanuję. Świadomość, że, wystąpienie, pokazanie uczuć, poddanie swojej wrażliwości ocenie nie musi zyskać poklasku, czy zachwytu. Gotowość by przyjąć każdy odbiór, każdą reakcję, także tę nam nieprzychylną. To jest odwaga. Wyjść tam, stanąć, zrobić swoje i zobaczyć co się stanie. Brene Brown pisze o pojęciu „areny”, bywamy na „arenach” naszego życia, na które wstępujemy i czasem ponosimy porażki. To też jest ok. Dla mnie to jest nawet bardziej ok niż wyobrażanie sobie mojego bycia na „arenie” bez sprawdzenia. Myśląc o tym nigdy się nie dowiem. Więc odważam się, choć to co dzieje się wtedy w moim ciele, szczególnie w okolicach brzucha jest nie do opisania. Okropieństwo, ale to mi mówi, że żyję, że robię, że szukam z szansą znalezienia, z pewnością większą niż gdyby „to” zostało tylko na poziomie moich myśli. Wniosek mam jeszcze taki, że tę chęć, siłę, odwagę można zgubić. Pod wpływem okoliczności, doświadczeń, innych ludzi. Można przestać się odważać. Ja zgubiłam. To doświadczenie było to trudne. Myślę, że nawet trudniejsze niż wzięcie na siebie ryzyka niespełnienia, porażki, wstydu. Moja bliska osoba wyśmiała mnie szyderczo i troskliwie kiedy niedawno podczas rozmowy dokonałam odkrycia, że w ciepłej znajomej i bezpiecznej strefie komfortu chyba nie osiągnę samorealizacji i nie spełnię marzeń, nie zrealizuję celów. Zrozumiałam- o ironio :), że chyba muszę się odważyć wyjść poza komfort, opuścić pozornie bezpieczną przestrzeń i sprawdzić, obnażyć się, „wejść na arenę”. Jestem jej wdzięczna za tę rozmowę bo tym samym kopnęła mnie w 4 litery, a teraz nawet myślę, że sama się jej wystawiłam, bo było mi to potrzebne by ruszyć. Marzenia wciąż się spełniają, wciąż materializują, wciąż dążę. Różnica co do niedawnej przeszłości polega na tym, że dzieje się, jest dynamika, ruch, czyli też większa szansa, że cel się spełni, jest tylko kwestią czasu, kwestią prób. I jest odważniej i bywa trudno i jest arena i tam dzieją się cuda.
Klamrą tego o czym piszę i tego co było przełomowe dla samej Brene Brown, będzie poniższy cytat Theodore’a Roosevelt’a

Psyt. Moim aktem odwagi jest fakt, że to napisałam :)

Życzę Wam mocy siły i wiary o, a teraz pan Theo

„Nie krytyk się liczy, nie człowiek, który wskazuje, jak potykają się silni albo co inni mogliby zrobić lepiej. Chwała należy się mężczyźnie na arenie, którego twarz jest umazana błotem, potem i krwią, który dzielnie walczy, który wie, co to jest wielki entuzjazm, wielkie poświęcenie, który ściera się w słusznych sprawach, który w swych najlepszych chwilach poznał tryumf wielkiego wyczynu, a w najgorszych, gdy przegrywa, to przy­najmniej przegry­wa z odwagą, nie chcąc, aby jego miejsce było wśród chłodnych i nieśmiałych dusz, które nigdy nie poznały ani smaku zwycięstwa, ani smaku porażki.”

A Ty czego się boisz? Na co chcesz się odważyć? Z jakich powodów zwlekasz z wejściem na swoją arenę? A może ćwiczysz się w odwadze? Podziel się tym jak to robisz?

Napisanie tej treści i podzielenie się nią było dla mnie aktem odwagi. Świadomość, że ktoś to przeczyta także.. Ale cieszę się.. To moje małe kroczki. Jeżeli uważasz tę treść za wartościową to zostaw komentarz i udostpnij ten post. Dla mnie to bardzo cenne i wartościowe, zawsze uczące.

Dzięki.

Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj