A co jeśli nie będzie BUM! Jeśli nie spłynie na mnie złoty oświecający pył, nie nastąpi nagłe “wiem- mam- natchnienie- eureka bam, bum i fajerwerki?”.
A co jeśli to co mam, to jak myślę, jaka jestem i jak to przełoży sie na działanie- esencję nie będzie nagłe, spontaniczne i nie powali na kolana?
Co jeśli czekanie na wielkie WOW to iluzja i nieumiejętność spojrzenia na rzeczywistość realnie, z dystansem, pokorą i akceptacją?
Jakoś tak natchniona kilkoma niedawnymi rozmowami z bliższymi i dalszymi znajomymi, stałam się posiadaczką myśli różnorakich nt. olśnień, mocnych bodźców, uderzeń geniuszu i spektakularnych odkryć, które przełoyżłyby sie na konkretne działania- realizacje, rezultaty. Działania niosące za sobą znaczące zmiany w życiu. Jak często doświadczamy sytuacji kiedy decyzja, którą trzeba było podjąć albo uznaliśmy, że warto, jakoś się nie podejmuje? Przewrotne stwierdzenie- się nie podejmuje- sprawczość zero. To trochę tak jak mówi Jacek Walkiewicz podczas swojego wystąpienia nan TEDx odnośnie słów: “udało się”. Kurczę, zrobiłam- albo nie. Samo się nic nie udaje. Jakkolwiek mądra jestem niesłychanie hahaha i wiem, że żeby się coś zadziało to trza insze coś wcześniej zrobić. Mnie także czasem dopada brak gotowości do podjęcia decyzji. No tak. Bo czymże to jest jak nie brakiem gotowości, odważności ? A świadomość wcale nie pomaga. Świadomość konsekwencji niezdecydowania. Sama nie wiem czy nie bardziej trudna w doświadczeniu niż sama konsekwencja. No bo pewnie czasem trochę jest tak, że to co jest średnio nam pasuje, ale widać nie uwiera na tyle by dokonać zmiany. To w sumie po co zmieniać. Nie jest idealnie ale źle też nie, prawda? Ile rozwodów odbyło się o 10 lat za późno, krzywiąc życia wszystkich współuczestników dysfunkcyjnej rodziny. Ile frustracji, niespełnionych karier, nierozwiniętych skrzydeł z powodu niepodjętej decyzji o zmianie/odejściu z niedającej nam spełnienia i satysfakcji pracy. Ile niemych kłótni, konfliktów, niewypowiedzianych żali zakopanych w naszych wnętrzach, bo starch przed tym co po i w trakcie i to nieznane, nowe, strasznie wielkie, czarne, obezwłądniające NIE WIEM. O powodach budujących fundament pod niedecydowanie, oraz niedziałanie dziś nie będę pisać, tylko tak wrzucam kamyczek do ogródka rozważań. Bo skoro z jednej strony niedecydując się i niedziałając mamy co mamy czyli taką płynącą sobie swoim tempem codzienność, to czemu oddajemy cały wpływ na nasze życie jakiemuś bliżej nieokreślonemu “BUM” po którym nagle to wszystko będzie już jasne i będziemy wiedzieć co zrobić bo dostaliśmy znak? Czasem wygodniej jest czekać na klik- błysk- fajerwerki bo to zgrabnie przykrywa bierność, oddanie kontroli na zewnątrz, przekazanie mocy sprawczej i odpowiedzialności za decyzje i konsekwencje innym ludziom, innemu czemuś, siłom zawieruszonym..
Tylko takie mam myśli, że życia się nie przeżyje czekając na BUM. Nie przeżyje w mojej definicji tego słowa- życia w życiu, bycia w byciu. Jak to śpiewa sobie pan z LEMON’a- “istnieć nie znaczy żyć”.
To jak ma być? Wygodnie czy krwiście i soczyście?
Jak chcesz żeby było u Ciebie?
Miłego odkrywcy!
U mnie dziś króluje “bój sie i rób”
Komentarze