Z Anetą spotkałam się w siedzibie jej firmy ORTIS w Rzeszowie. Na spotkanie przyszła punktualnie, od progu witając mnie swoim promiennym uśmiechem. Cały czas emanowała od niej niesamowita energia i otwartość. Zachęciło mnie to do zadawania coraz to nowych pytań i nasza rozmowa zdawała się nie mieć końca. Tak powstał obszerny wywiad, w którym Aneta opowiedziała o pracy coacha, wytrwałym dążeniu do celu, oraz o wyzwaniach które postawiła przed sobą na najbliższy rok.
Kiedy odkryłaś w sobie duszę coacha? Czy pewnego dnia obudziłaś się i powiedziałaś sobie „tak to jest to co chcę w życiu robić”, czy jakieś konkretne wydarzenie nakierowało Cię na te tory?
Przez 10 lat uczyłam w szkole. Moja młodzież mówiła mi: „Pani profesor, Pani powinna zostać psychologiem”. Ja to bardzo często słyszałam. Raz byłam wychowawcą klasy, która była najsłabsza w szkole. Pamiętam ich oczy i zdziwienie kiedy powiedziałam im że: „nie musicie mieć najwyższych not, ale możecie osiągnąć to co chcecie. Więc co chcecie?”. I odpowiedź „Auto”. „No dobrze – powiedziałam-To co możecie zrobić żeby mieć auto?” Ja nie byłam jeszcze wtedy coachem, nie miałam kompetencji, ale w trzeciej klasie technikum prawie cała klasa miała zdane prawo jazdy i własne auta. To było za ich własne pieniądze.
Jak się im teraz przyglądam to są niesamowicie zaradni.
Wydaje mi się, że już wtedy miałam taką potrzebę pomagania ludziom, wiarę w człowieka. To jest kluczowe. Jeżeli ktoś chce być coachem trzeba kochać ludzi przede wszystkim. Inspirować się, fascynować, nie oceniać, tylko brać to jakimi są ci ludzie.
W momencie kiedy zakończyłam etap pracy w szkole średniej, mogłam rozpocząć realizację zainteresowań związanych z coachingiem. Mogłam założyć działalność i zapisać się na kurs coachingu organizowany przez Noble Manhattan Coaching.
Już na pierwszym zjeździe kursu wiedziałam miałam takie poczucie, że to jest część mnie, że ja to mogę robić rano, wieczór i w południe, nawet w nocy i mieć z tego frajdę i mogę z tego żyć i że to jest moja pasja. Wiedziałam, że ja to będę robić. Po prostu czułam, że tak będzie. Że nie ma innej możliwości. Jakbym odnalazła siebie.
Co jest dla Ciebie największą wartością w twojej pracy? Mówisz o akceptacji drugiego człowieka, ale co jeszcze jest takiego w tej pracy, że jest ona dla Ciebie taka istotna?
Wiesz, ja jestem niesamowicie spełnioną osobą, kiedy mogę z boku patrzeć na progres klienta, który do mnie przychodzi. I mam świadomość tego, że pełnię jakąś rolę i że jesteśmy w tych rolach coach – klient przez jakiś okres. Ta osoba znajduje siebie i w pewnym momencie, tak jak dziś klientka (Serdecznie pozdrawiam Ewelinę) mówi do mnie „Aneta jestem gotowa. Jestem gotowa, dam radę. Idę w świat już sama”. Wtedy rodzi się niezwykła satysfakcja i poczucie spełnienie, że byłam, że mogłam w tym uczestniczyć, że mogłam to obserwować.
To jest takie trochę egoistyczne. To jest moja radość. To jest moje spełnienie.
Widzę w Tobie tyle pasji i zaangażowania, gdy opowiadasz o coachingu. Powiedz mi, czy miewasz gorsze chwile w tej pracy?
Tak, miewam. Wydaje mi się, że nie tylko ja miewam, jak rozmawiam z moimi znajomymi, którzy wybrali ten zawód. Nie wskazane jest, jeżeli coach przeżywa zjazd emocjonalny, żeby pracował z klientem. Mnie też zdarzyło się kilkakrotnie odwołać sesje ponieważ byłam za bardzo zmęczona, albo za bardzo przytłoczona jakimś wydarzeniem. Jestem zwykłym człowiekiem, który też przeżywa swoje historie i higiena pracy jest tutaj kluczowa.
Co Tobie prywatnie dał coaching? Czy coś zmienił w Twoim życiu?
Dał mi wolność.
Czy wpłynął na relacje między Tobą a Twoim mężem, między Tobą a Twoim dzieckiem?
Zdecydowanie. Wzmocniła się moja asertywność i poczucie własnej wartości. Sama korzystam z coachingu często, bo są takie momenty, że chciałabym samodzielnie, w pełni świadomie podjąć decyzję. I żeby podjąć decyzję, która jest kluczowa np. dla mojego biznesu, czy dla mojego rozwoju to chciałabym obiektywizmu i chciałbym do tego dotrzeć sama. Jest mi to potrzebne. Natomiast nie coachuje się rodziny i dzieci, ale uważność, umiejętność słuchania, kiedy moje dziecko tego wymaga, wprowadzam w życie. Staram się wspomagać moje dziecko przez taka postawę i wpływa to pozytywnie na budowanie jego poczucia własnej wartości.
A dobrze siebie sama słuchasz?
Wydaje mi się, że tak.
Wymień swoich mentorów / inspirujących i motywujących Cię ludzi.
Pierwszą osobą, która była moją mentorką, z która spędziłam sporo czasu, jest Celestyna Osiak – odbyłam z nią fantastyczny proces coachingowy. Przy okazji bardzo serdecznie ją pozdrawiam. Ona przygotowywała mnie do prowadzenia biznesu coachingowego. Jest to bardzo przyjemna działalność jeśli chodzi o typ firmy, natomiast jest to specyficzny klimat, innego typu marketing itp.
Kolejną osobą, która mnie prowadziła była Ania Kupisz-Cichosz, którą również bardzo miło wspominam i która bardzo dużo wniosła w mój rozwój jako przedsiębiorcy. Ania działa pod marką Firma Jest Kobietą. Wspomaga też jako prelegentka Kasię Dziubałkę w Wielkiej Wymianie Kontaktów – evencie, który organizowany jest w wielu miejscach Polski. Obie Panie to fantastyczne osoby. Można powiedzieć, że Ania Kupisz-Cichosz jest taką przedsiębiorczynią „z jajami”
Komentarze