W ostatnim czasie coraz częściej dostrzegam ile daje mi przebywanie z moją niespełna 3-letnią córeczką. Dlatego Kochana Nelu, korzystając z Dnia Dziecka, chciałbym Ci podziękować za wszystkie lekcje, które otrzymuje od Ciebie każdego dnia. Bo przecież to nie ja, a właśnie Ty uczysz mnie …
…czerpać radość płynącą z małych rzeczy
Nie potrzeba przecież wiele, aby poczuć się podekscytowanym. Dla Neli wystarczy coś tak prostego jak huśtanie na placu zabaw, jazda na hulajnodze, smakowanie mini pączków w pobliskiej piekarni, skakanie w kałuży czy łaskotki – gilgotki na kanapie… To takie proste…. Dzięki Tobie, nauczyłem się cieszyć się z małych rzeczy – rozkoszy picia porannej kawy po Waszym wyjściu z mamą do pracy i żłobka, słuchania treli ptaków płynących z pobliskiego rozłożystego drzewa przed domem, zapachu kwiatów za naszym oknem, smakiem tortu bezowego w pobliskiej restauracji, dawno nie słyszanej piosenki w radiu, spotkaniem ze starym znajomym, udaną sesją coachingową mojego klienta, zakończonym projektem sprzedażowym, etc.
…że każdy dzień jest nową szansą i nadzieją
Kiedy budzisz mnie o 6 rano i słyszę jak Twoje małe stópki biegną do naszego łóżka, zdarza mi się wtedy myśleć skąd w Tobie tyle entuzjazmu. Zapominasz o tym co stało się dzień wcześniej, że zrobiłaś coś złego, że stłukłaś sobie kolano na hulajnodze, że nie dałaś mi buziaka na dobranoc i było mi przykro, że mama czy tata zostali w pracy dłużej i nie uśpili swojej Maleńkiej. Dla Ciebie każdy dzień jest inny, przynosi nową nadzieję, nowe pomysły, nowe wyzwania, czegoś nowego możesz się nauczyć. Tym czasem my dorośli od samego rana narzekamy, że znowu trzeba iść do pracy, że jest zimno i pada deszcz, że znowu korki, a w TV pokazują same złe wiadomości, że naszym krajem rządzą „debile”… Biadolimy, marudzimy, rozgrzebujemy sprawy, których biegu już i tak nie odkręcimy. Od jakiegoś czasu dzięki Tobie uczę się już nie jęczeć, wysypiać się i rano z większą ochotą rozpoczynać dzień od zrobienia Tobie mleka oraz cieszyć się, że to będzie kolejny fajny dzień. Czasami nie przychodzi mi to tak łatwo jak Tobie, ale trening czyni mistrza przecież.
…że jak coś mi nie wyjdzie, to świat się nie zawali
Przypominam sobie wiele zdarzeń z przeszłości, kiedy na przykład jedząc zupę pomidorową lub innego kebaba, ich zawartość ląduje na moim ubraniu czy obrusie. Co wtedy czułem, co mówiłem? Zdarzało mi się zakląć szpetnie niczym bosman na statku. A co wtedy robi moja córeczka (nie, nie daje córce kebaba, bez obaw…)? Chwyta część jedzenia, jakiś makaron, kawałek mięsa czy pomidora i robi z tego mazię czy inną pieczątkę brudząc wszystko dookoła. Dzięki Tobie Nelu zrozumiałem, że choćbym nie wiem do jakiej perfekcji opanował kontrolę nad swoim jedzeniem, czy szerzej - całym moim życiem, to i tak spotkać mnie może coś niezaplanowanego. Dlatego staram się coraz częściej łapać dystans do życia, zaśmiać się z jakiegoś „fuck-upu” i wracać do mojej dziecięcej fantazji, do mojego wewnętrznego dziecka. Przyznam, że to jedna z najpiękniejszych lekcji, jaką odebrałem od Ciebie córeczko.
Komentarze