Pasja – o co w tym wszystkim chodzi i jak ją znaleźć?

2013-06-25 13:36:27

Anna Daszuta
Czym jest pasja? Kto powiedział, że jest nam potrzebna, żeby żyć pełniej, lepiej, radośniej?
Dlaczego tak dużo o niej myślimy, jak jej nie mamy, nie czujemy? Patrzymy na siebie, na otaczających nas ludzi. Na ludzi, którzy dzięki pasji podejmują się tego, co nam wydaje się niemożliwym.

Jako mała dziewczynka, a potem kobietka nie mogłam opędzić się od natrętnych myśli. Dlaczego inni nurkują, latają, uprawiają jakiś sport np. koszykówkę, biegają. Dlaczego inni malują, śpiewają, tworzą, a ja? A ja NIC! Co ja mam robić? Przecież jakbym odnalazła swoją pasję, to byłabym szczęśliwsza, miałabym to coś, na co przeznaczam czas. Mało powiedziane, czemu poświęcam czas czerpiąc z tego bycia w poświęcaniu się pasji dużo szczęśliwsza. Dręczyłam się myślami. Może nie jestem szczęśliwa, bo nie mam pasji…

Pytanie o moją pasję pukało do mnie codziennie, prawie codziennie. Czułam swoją wartość, wiarę, kochałam świat, który mnie otacza i jednocześnie zazdrościłam tym, którzy mieli „swoją” pasję! Tańczyli, biegali, jeździli na motocyklach….
Pamiętam też rozmowy z bliską mi w tamtych czasach osobą. Co z nami jest nie tak? Dlaczego my nie mamy pasji? Dlaczego nic takiego nie pojawiło się w naszym życiu, co pochłonęłoby nas bez reszty! Bliska mi wtedy osoba była na tym samym, „bezpasyjnym” etapie, co ja. Pytanie długo pozostało bez odpowiedzi. Pojawiła się kariera, praca, odpowiedzialność. Były też podróże, które pozwalały się rozwijać, poznawać, cieszyć. Nie włożyłam ich do koszyka z napisem PASJA. Próbowałam wielu rzeczy: tańca, jazdy na nartach, śpiewania… Odpowiedź na to, kim w pasji jestem, nie przychodziła.

Któregoś dnia wsiadłam za kierownicę Nissana Sunny. Historia nie byłaby tak szczególna, gdyby nie fakt, że prawo jazdy miałam od kilku lat, a bałam się być kierowcą! Wsiadłam, bo nie mogłam się doprosić podwózki z kwiatami, które chciałam mieć w swoim gabinecie, w którym robiłam karierę i brakowało mi czegoś, co moje, co inne, co podkreśli moją indywidualność. Pojechałam. Przez 3 miesiące nie wsiadłam już do tramwaju, z którego usług korzystałam każdego dnia przez 4 lata. Do miejsca, w którym będę kimś ważnym. Zostałam w końcu managerem, tak jak sobie to zaplanowałam.
Dostałam jakiegoś niespodziewanie nowego wiatru we włosy. Kupiłam sportowego Nissana 100nx. Ja bez wyobraźni jak jeździć, co można, a czego nie, zawsze ostrożna i racjonalna. Miałam ciężką nogę. Spróbowałam driftingu i gdyby nie fakt, że na mojej drodze pojawiły się motocykle, to w tym bym się pewnie szlifowała.

Na chwilę zaproszę Was jeszcze do przeszłości. Jako 12-letnia dziewczynka dorwałam się do Rometa mojego taty. To była frajda, maszyna, gaz i ja i czasem moja kuzynka na tylnym siedzeniu. Tato sprzedał sprzęt. Dlaczego? Do końca nie znam odpowiedzi, czułam, że nie podoba mu się to… Może dlatego, że jego ojciec zginął na motocyklu razem z wujem, kiedy on sam miał koło 12 lat. A może nie zauważył, a może ja jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to jest to!

Motocykle. Dźwięk silnika, zapach skórzanych rękawiczek, wolność i inna perspektywa na drodze. Niezależność. Wyjątkowość.
Pierwsza podróż na tylnym siedzeniu do Chorwacji. Moja pasja podróżowania nabrała innego wymiaru. Nie chodziło o to, żeby już i natychmiast znaleźć się na miejscu, tylko czerpać radość z samego podróżowania, docierania do celu.
Refleksja i zrozumienie nie przyszły do mnie od razu. W wieku 35 lat poszłam na prawo jazdy na motocykl. Nie myślałam o sobie: „Jestem za stara? A po co mi to? Może to nie dla mnie?” Poszłam za głosem serca, coś się zmieniło, nie wiedziałam jeszcze co.

Zaczęłam też więcej czytać – zawsze to kochałam. Jako nastolatka przerzucałam strony nowej książki, pod kołdrą, po ciemku, czyli ledwo, co widziałam. Zaczęłam się więcej rozwijać i być bardziej uważną na tu i teraz. Na to, co się dzieje ze mną w danej chwili, jakie malutkie sprawy wywołują mój uśmiech.
Zatrzymałam się w swoim życiu. Zatrzymanie nie było moim świadomym wyborem. Los sprawił, że musiałam zwolnić tempo. Biegałam i szukałam tak szybko, że nie zauważyłam, że biegnę na rezerwie… a może już na debecie. Więc nabrałam powietrza, wypuściłam, dotankowałam i zrozumiałam, że wszystko, co jest moją pasją jest wokół mnie od dawna.

Z pasją wkładam kask i wsiadam na motocykl, z pasją planuję podróż do innego kraju, z pasją poznaję nowych ludzi, z pasją cieszę się z istnienia mojej córki, z pasją głaskam ją po włosach i przyjmuję wyznania miłości, z pasją czytam, rozwijam się, z pasją patrzę na słońce, z pasją popijam zaparzoną o poranku kawę, z pasją pomagam innym odkryć to, co sama zrozumiałam. Czy pasja to radość? Czy raczej pasja daje radość? Chcemy żyć z pasją? Czy żyć pasją… życia?
Pasja nie objawi się w naszym życiu, jeśli nie zechcemy jej zauważyć, jeśli na siłę będziemy jej poszukiwać, biegać, kąsać i marudzić. Pasja nie zagości w naszym życiu, dopóki nie będzie w nas radości z życia! Pasja nie lubi pośpiechu, perfekcjonizmu i co najważniejsze … Nie odkryłam pasji dopóki się nie zatrzymałam i nie sprawdziłam, jakie są moje wartości i czy żyję zgodnie z nimi.
Zmieniłam swoje życie, zaryzykowałam. Odnalazłam spokój, a pasja przyszła sama.

Jest 5 najważniejszych rzeczy, które najpierw warto zrobić w procesie odkrywania swojej pasji.
1. Żyj w zgodzie ze swoimi wartościami.
2. Żyj bez pośpiechu.
3. Żyj bez MUSZĘ to, MUSZĘ tamto. Żyj z CHCĘ!
4. Żyj teraźniejszością, nie oglądaj się za siebie i nie zadręczaj tym, jak to będzie. Żyj chwilą, na tu i teraz.
5.Żyj z wdzięcznością.

Nie wszystkim dana jest umiejętność kompletnego zaangażowania i odczuwania ogromnego przypływu radości i energii od razu. To też zależy kogo spotkamy, kim się otaczamy, jakie przekonania zaprosiliśmy do naszego wnętrza, w co i jak wierzymy. Ja po długim czasie wybrałam … siebie. Spotkałam takich ludzi na swojej drodze, którzy pomogli mi zmienić moje przekonania, moją wiarę w siebie i swoje marzenia, uwolnili potencjał i dmuchnęli mocno w skrzydła, które od lat zwisały wzdłuż kręgosłupa. Ja może nie tyle, co ich spotkałam, a zauważyłam:)
Dziękuję Wszystkim:)

Dopiszę jeszcze 6 i być może najważniejszy punkt:
6. Zauważaj ludzi, którzy dmuchną wiatr w Twoje skrzydła i pomogą Ci osiągnąć pierwsze 5 punktów, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś/eś.

Autor: Anna Daszuta
www.annadaszuta.com
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj