Podejmujesz ważną decyzję. Szykujesz się do dużej zmiany, chcesz zacząć działać inaczej albo wdrożyć w życie coś, o czym marzysz od dawna. Intuicyjnie wiesz, że to jest dla Ciebie dobre. Że postępując w ten sposób pozostaniesz w zgodzie ze sobą. Że da Ci to poczucie sensu, sprawi że wzrośnie Twoja samoocena, że będziesz bardziej wolna, spełniona, radosna.
Ale wtedy umysł mówi Ci, że „powinnaś” się poradzić. Skonsultować to z kimś starszym, bardziej doświadczonym, znającym życie, kompetentnym, obeznanym w temacie. Z kimś, kto z niejednego pieca chleb jadł, jest po przejściach, skończył dobry uniwersytet albo przeczytał mnóstwo książek.
Radzisz się więc rodziców, przyjaciół, ludzi, których nazywasz autorytetami. Zadajesz pytania internetowym ekspertom, słuchasz opinii znawców tematu, idziesz do wróżki, terapeuty, księdza…
To niesamowite, że wiesz już, czujesz całą swoją istotą, że nie chcesz ani dnia dłużej tkwić w pracy, w której się wypalasz, a mimo to odwiedzasz swoją starszą przyjaciółkę i pytasz, czy dobrze zrobisz składając wypowiedzenie…
Jak to możliwe, że zamiast polegać na własnym wewnętrznym głosie, intuicji, sercu, czy jak tam to sobie nazwiesz, biegniesz do kogoś innego po potwierdzenie, akceptację, przyzwolenie?
I jak to się stało, że większość z nas uwierzyła, że potrzebujemy tego potwierdzenia?
Ja to widzę jako brak zaufania do siebie i wynik głęboko zakorzenionego przekonania, że inni wiedzą lepiej. A także jako skutek lęku przed porażką, wygłupieniem się, niepowodzeniem, plajtą, kompromitacją, samotnością…
A przecież każda z nas jest ekspertem od własnego życia. Każda z nas wie, co jest dla niej najlepsze. Wystarczy złapać kontakt ze swoim wnętrzem. Z głosem, który zawsze zna prawidłową odpowiedź na wszystkie pytania.
Tylko, że często niestety nie ufasz temu wewnętrznemu głosowi. Uczona od dziecka, że masz pytać, upewniać się, czekać na potwierdzenie uwierzyłaś, że to mało prawdopodobne abyś była w stanie SAMA wiedzieć. I podjąć dobrą decyzję.
Dlatego tłumaczysz sobie: A może mi się tak tylko wydaje? A może coś sobie wymyśliłam? A może to wszystko to jakieś moje fanaberie?
I idąc po radę, często słyszysz od tych mądrych i kompetentnych:
Czy na pewno dobrze to przemyślałaś?
A jak ty sobie poradzisz?
Przecież nie masz wystarczającego doświadczenia!
To bardzo ryzykowne, lepiej tego nie rób.
Ja na twoim miejscu…
I wracasz rozczarowana, bo nie dostałaś potwierdzenia. Mało tego – oddaliłaś się od swojego pomysłu, wierząc że ten ktoś wie lepiej i może rzeczywiście nie powinnaś.
Zamiast ufać ludziom, którzy chcą trzymać Cię w miejscu, zaufaj SOBIE.
Bo tylko Ty wiesz najlepiej, co Ci służy.
I co jest dla Ciebie dobre i rozwojowe.
A lęk przed porażką? Tak, on jest. I będzie.
Ale możesz działać mimo niego.
Pamiętaj, że porażka też może być okazją do rozwoju.
Czasami nawet lepszą niż sukces.
Więcej artykułów znajdziesz na https://ogrodprzemian.pl/blog/
Komentarze