"Nie podoba mi się twój plan - odpowiedziałem.
A jaki jest twój?
Nie mam żadnego - odparłem.
W takim razie wolę swój. Bo widzisz, przyjacielu, rozwój nie przychodzi przychodzi automatycznie - powiedział po prostu.
Wtedy właśnie do mnie dotarło, że nie robiłem nic, aby świadomie i planowo rozwijać siebie. W tamtej właśnie chwili podjąłem decyzję, aby opracować i realizować plan rozwoju"
Takim właśnie szczerym wyznaniem dzieli się ekspert ds. przywództwa John Maxwell w swojej książce "Liczy się dzisiaj" ("Today matters"). Osobiście uważa, że właśnie ten plan pomógł mu osiągnąć to, czego pragnął.
Właśnie John Maxwell jest dla mnie od wielu lat "wirtualnym mentorem", dzięki któremu stworzyłem własny plan rozwoju. Od lat z powodzeniem wykorzystują go też moim klienci a w tym artykule przedstawię go tobie.
TRZY KLUCZOWE ELEMENTY w planie rozwoju zawodowego:
1. WIEDZA
Miałem kiedyś okazję przebywać w biurze kogoś, kogo szanuję za jego życiowe dokonania oraz za to, jakiego rodzaju jest człowiekiem. Zauważyłem, że nad jego biurkiem znajduje się zestaw książek na jeden temat. Zapytałem go, czy są to książki, które zamierza przeczytać, czy te, które już przeczytał. Z ekscytacją w głosie powiedział: „To temat, który planuję zgłębić w tym roku i już nie mogę się doczekać, jakiego rodzaju człowiekiem się stanę, kiedy go zgłębię”. Od niego też dowiedziałem się, jak szukać najbardziej wartościowej wiedzy. Powiedział: „Znajdź 10 najlepszych specjalistów na świecie w danej dziedzinie i czytaj ich najlepsze książki”.
Wiedza w naszych czasach jest jednocześnie niedoceniana i przeceniana. Zanim to wytłumaczę, odwołam się do bardzo prostej definicji wiedzy, zaczerpniętej z Wikipedii – wiedza jest tu zdefiniowana jako „ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystania”. Ludzie, którzy przeceniają wiedzę, to ci, którzy zdobywają ją dla niej samej. Przeczytali mnóstwo książek i byli na wielkiej ilości szkoleń. Natomiast nie przyniosło to żadnych efektów w ich życiu. Takim ludziom doradzam, aby znaleźli kogoś, kto będzie ich mobilizował do konkretnego działania. Druga skrajność to ludzie, którzy nie zdobywają wiedzy, tylko działają. Co w tym złego? Nic, o ile rozwijają się w tym, co robią. Czasami patrzysz na kogoś i myślisz, że gdyby tylko poświęcił trochę czasu na zdobycie większej wiedzy, rozwinąłby się o wiele bardziej.
Jak więc być człowiekiem, który zdobywa informacje, na podstawie których działa? Zacznij od postawienia sobie kilku pytań:
Co chcę osiągnąć?
Jakiej wiedzy potrzebuję?
Gdzie mogę ją zdobyć?
Kiedy już zaczniesz zdobywać wiedzę, postaw sobie kolejne pytania:
Jak mogę wykorzystać zdobytą wiedzę?
Kiedy zacznę?
Pytania są bardzo ważne w procesie zdobywania wiedzy i jej stosowania. Właśnie bezrefleksyjne zdobywanie wiedzy lub bezrefleksyjne działanie zatrzymuje człowieka w miejscu. Bardzo lubię zdanie: „Człowiek dorasta do poziomu swoich pytań”. Człowiek, którego bardzo cenię, powiedział kiedyś, że to, czego słuchasz, pokazuje, dokąd zmierzasz, a to, jak słuchasz, pozwala zobaczyć, jak daleko zajdziesz. Podatność na zdobywanie nowej wiedzy oraz gotowość do jej praktykowania są kluczem do sukcesu.
Praktyczne ćwiczenie:
Wymień 10 najlepszych na świecie znawców dziedziny, którą się pasjonujesz, i obok każdego z nich dopisz ich najbardziej wartościowe książki, materiały wideo, audio itp.
2. LUDZIE
Słyszałeś na pewno powiedzenie: „Nieważne, co wiesz, ważne, kogo znasz”. Jeżeli chodzi o biznes, to chyba nie ma nic ważniejszego. Kiedyś współprowadziłem szkolenie z człowiekiem, który jest właścicielem kilku biznesów i kilkudziesięciu nieruchomości. W czasie szkolenia poprosił uczestników, aby dokończyli takie równanie:
BIZNES = ...
Podawano różne odpowiedzi. Na zakończenie mój współprowadzący powiedział: „A dla mnie BIZNES = RELACJE. Biznes robisz z ludźmi i dla ludzi”. Można więc dopowiedzieć: „Nieważnie, co wiesz, ważne, kogo znasz i kto zna ciebie”.
Podzielę się swoim doświadczeniem. Wiele lat temu pracowałem, pomagając ludziom uzależnionym i współuzależnionym. Jednocześnie zainteresowałem się rozwojem osobistym i widziałem, jak to, co poznaję, zmienia moje życie na lepsze. Któregoś dnia przyszedł do mnie znajomy i opowiedział o swoim problemie. Doradziłem mu, co ma robić. Wyszedł zadowolony.
Po pewnym czasie wrócił, żeby mi opisać, jakie pozytywne zmiany nastąpiły w jego życiu. Zaproponował, abym prowadził takie spotkania dla ludzi, dzieląc się swoją wiedzą. Zaoponowałem, myśląc, że nikt nie będzie chciał tego słuchać. Odpowiedział, że on przyprowadzi ludzi. Tak się stało. Spotkania gromadziły coraz więcej osób. I zanim dopowiem, co było dalej, chcę się tu zatrzymać.
Spotkania się rozpoczęły, ponieważ mój znajomy przyprowadził ludzi, którzy byli jego znajomymi, czyli wprowadził mnie w swoje środowisko. Wypływają z tego przynajmniej dwie lekcje: jeżeli wnosisz wartość w życie ludzi, oni to docenią; najszybciej zaczniesz wtedy, kiedy ktoś wprowadzi cię w środowisko, które już istnieje i w którym ludzie zaufają tobie, ponieważ ufają jemu.
Po pewnym czasie prowadzenia szkoleń oraz indywidualnego doradztwa byłem rozdarty pomiędzy tym rodzajem pracy a pomaganiem ludziom uzależnionym. O wiele większą satysfakcję (i – nie ukrywajmy – zarobki) uzyskiwałem, kiedy pracowałem z ludźmi, którzy chcieli się rozwijać. Po kilku miesiącach zmagań wewnętrznych postanowiłem porozmawiać z człowiekiem, którego bardzo ceniłem. Czytałem jego książki, chłonąłem jego nauczania i jeździłem na organizowane przez niego konferencje. W trakcie rozmowy powiedział zdanie, które okazało się dla mnie przełomowe. Brzmiało następująco:
„Zbyt często w życiu robimy rzeczy, które są dobre dla innych, a nie są życiodajne dla nas”.
To zdanie było odpowiedzią na mój dylemat. Zrozumiałem, że „życiodajne” jest dla mnie być szkoleniowcem. Po latach stwierdzam, że to, co jest życiodajne dla mnie, jest też dobre dla innych, natomiast nie zawsze to, co jest dobre dla innych, jest życiodajne dla mnie. Wróćmy jednak do tamtej rozmowy. Wspomniane zdanie rozwiązało mój problem i przysporzyło kilku innych :)
Powiedziałem mojemu rozmówcy: „Po tym zdaniu jestem przekonany, że powinienem zostać szkoleniowcem, ponieważ to jest dla mnie życiodajne. Moje serce aż się do tego rwie. Natomiast mój rozum stawia wiele pytań, np. czy w pierwszy poniedziałek miesiąca, kiedy rozdajemy żywność dla kilkuset najuboższych mieszkańców naszego miasta, mam przyjść i powiedzieć im, że już nie będę rozdawał żywności, ponieważ nie jest to dla mnie życiodajne? A co z grupami wsparcia, które prowadzę?”. Miałem wiele podobnych dylematów. Wtedy on odpowiedział: „Jeżeli serce jest w konflikcie z rozumem, idź za swoim sercem, ale zrób to w mądry sposób”.
Zrobiliśmy plan strategiczny na rok w ten sposób, abym pewne rzeczy delegował, inne zakończył, a jednocześnie rozwijał się jako szkoleniowiec. Po roku mogłem z czystym sumieniem zaangażować się wyłącznie w pracę szkoleniową.
Kiedy już zdecydowałem się zostać szkoleniowcem, postanowiłem uczyć się od kogoś, kto jest w czołówce polskich szkoleniowców. Człowiek od dzieciństwa uczy się przez tzw. modelowanie, czyli naśladowanie innych. Jako dziecko robi to nieświadomie, a jako dorosły... dalej często nieświadomie. Stare polskie przysłowie mówi: „Kto z kim przestaje, takim się staje”. To mądre przysłowie. Chcesz zobaczyć swoją przyszłość? Spójrz na ludzi, z którymi spędzasz najwięcej czasu.
Gdzie znaleźć takie środowisko ludzi, w którym nauczysz się niejako przez „osmozę”, a więc przenikanie myśli, idei, postaw...? W pytaniu tym oczywiście nie chodzi o „gdzie”, ale „dlaczego” – jeżeli naprawdę chcesz to środowisko znaleźć, podejmiesz się tego, niezbyt zresztą dużego, wysiłku. Możesz zacząć od zapytania "wujka Google"; poszukania grup na LinkedIn lub Facebooku lub wybrać się na spotkanie networkingowe.
Praktyczne ćwiczenie:
Kim są ludzie, od których możesz się uczyć?
Jak możesz nawiązać z nimi relacje?
Kim są ludzie, którzy robią to co ty – na twoim poziomie?
Jak możesz z nimi nawiązać relacje?
Gdzie znajdują się całe środowiska twoich potencjalnych klientów?
Kto może wprowadzić cię w te środowiska?
Komu i w jaki sposób możesz pomóc?
3. DZIAŁANIE
„Pracuj mądrzej, a nie ciężej” – to jedno z moich ulubionych zdań dotyczących pracy. Lubię i umiem ciężko pracować, ale wiem, że trzeba to robić w mądry sposób. Chodzi przecież o efekt, a nie tylko o ciężko przepracowany czas. To jedna z najbardziej niezrozumianych przez ludzi spraw – nie liczą się dobre chęci, włożony wysiłek, ale efekt, jaki uzyskałeś. Jeżeli możesz go osiągnąć bez ciężkiej pracy – wspaniale, ale nie zdarza się to zbyt często.
Czasami ludzie pytają: „Jak długo mam czekać na sukces?”. Odpowiedź jest dowcipna, choć głęboko prawdziwa: „Hm... Jeśli masz zamiar czekać, to możesz się nie doczekać”. Wtedy zwykle pada riposta: „Wiesz przecież, o czym mówię. Nie chodzi o czekanie, ale jak szybko osiągnę sukces?”. „To zależy, jak bardzo chcesz się zaangażować. Zależy to od twojej motywacji, wytrwałości, czyli samodyscypliny, oraz pewności siebie”.
Teraz jednak zbalansuję to, co powiedziałem. Sukces zależy od tego, jak małe kroki chcesz stawiać oraz jak szybko! Chodzi właśnie o małe kroki, ale stawiane regularnie, według zasady: „Lepiej jeść małą łyżeczką, ale codziennie, niż dużą chochlą, ale raz na tydzień”. Prosta znajomość tego, jak działa nasz mózg, może wiele wytłumaczyć. Nasz mózg (chodzi o tę jego środkową część, a dokładnie o ciało migdałowate) jest stworzony tylko po to, aby nas chronić. Wszelkie zmiany są uważane za złe. Stąd efekt jo-jo, czyli powrót do starych zachowań, jeżeli podejmujemy zmiany w sposób przeciwny do tego, jak zostaliśmy stworzeni.
Jeżeli więc chcemy trwałej zmiany naszych zachowań, musimy postępować zgodnie z tym, jak działa nasz mózg. Zmiany muszą być na tyle małe, żeby ciało migdałowate nie postrzegało ich jako zagrożeń i przyzwyczaiło się do nich, a wtedy możemy podejmować kolejne małe kroki. Ludzie, którzy nie doświadczyli tego rodzaju zmian, najczęściej oponują, że to zbyt wolna droga. Nie rozumieją, że zmieniamy się skokowo. Jeżeli ktoś jest bezrobotny i nauczy się na początek zarabiać co najmniej 10 zł tygodniowo, po pewnym czasie zacznie generować 100, a nie 11 zł tygodniowo. Wzrastamy skokowo, wchodząc na kolejne poziomy.
Inny przykład: Załóżmy, że ktoś chce napisać książkę. Jej celem jest przedstawienie opinii ekspertów w dziedzinie przywództwa na temat trzech najważniejszych cech lidera. W zakresie zbierania wiedzy taki człowiek mógłby założyć sobie przeczytanie książek ekspertów, np. Johna Maxwella, Warrena Bennisa, Ziga Ziglara. Jeżeli chodzi o środowisko, mógłby zapisać się do klubu Toastmasters International – międzynarodowej organizacji non profit, która uczy przemawiać publicznie i rozwija umiejętności przywódcze. Tak mógłby poznać odpowiednich ludzi, czyli uczyć się przez „osmozę”. A praktyczny krok? Osoba taka mogłaby ćwiczyć umiejętność pisania. Na początek wystarczy 15 minut pisania codziennie na dowolny temat. Następny etap to wpisy na blogu na podstawie przeczytanych książek o przywództwie, a kolejny – regularne (np. codzienne) pisanie książki. Prosty i przejrzysty sposób – do wykorzystania od zaraz!
Pamiętaj o tym, co powiedział Zig Ziglar: „Nie musisz być wielkim, by zacząć, ale musisz zacząć, aby być wielkim”. Najprostszą i najskuteczniejszą metodą jest wypisanie wszystkich działań, jakie potrzebujesz podjąć, aby zrealizować swój cel, a następnie wybranie jednego prostego, małego i wykonalnego zadania, które zrealizujesz w ciągu najbliższego tygodnia. Kiedy je wykonasz, wybierz kolejne i w ten sposób będziesz zbliżał się do realizacji swojego celu.
Praktyczne ćwiczenie:
Jakie małe kroki wykonasz w tym tygodniu?
To są elementy, które uważam za ważne i dzięki którym rozwijam się osobiście (jako przedsiębiorca) oraz uczę tego innych. Ich opinie możesz przeczytać na tym portalu.
A jakie elementy Ty uważasz za kluczowe w budowaniu ścieżki kariery?
Komentarze