Kiedy się zatrudniamy, robimy to często na podstawie Employer Brandingu firmy. Czyli jej wizerunku przedstawianego potencjalnym kandydatom do pracy. Jeśli wszystko pójdzie po twojej myśli, wizerunek ten jest spójny z rzeczywistością. M.in. twój szef jest takim człowiekiem, jakim wydawał się, kiedy was sobie przedstawiano, życzliwym, serdecznym, sprawiedliwym i konkretnym :)
A jak to jest gdy Employer Branding "wyprzedza rzeczywistość"? A szef okazuje się np. osobą toksyczną i nieznoszącą sprzeciwu?
Jak to w ogóle możliwe, że w dobie tylu ocen, assessmentów, feedbacków toksyczni liderzy utrzymują się na szczycie?
1. Pierwsza przyczyna to osiągane wyniki, najczęściej krótkofalowe.
2. Druga przyczyna to pójście na łatwiznę lub wręcz model biznesowy, który polega na tym, ze zamiast szukać nowego szefa, zmienia mu się ciągle jego podwładnych.
3. Trzecia przyczyna, to procesy grupowe. Wszyscy chcą dobrze, tylko są jakby... ślepi. Tak było np. w przypadku Elona Muska, od którego musiało odejść kilku ważnych zarządzających, żeby rada nadzorcza jego spółki zainteresowała się, tym, jak Elon się zachowuje, jak traktuje ludzi, co gada, ile śpi, jak wygląda... Elon nadal pozostaje charyzmatycznym liderem, wyniki jego biznesu nie pogorszyły się nagle, jest wciąż tym niesamowitym wizjonerem, pracuje jak zawsze po 20 godzin na dobę na rzecz swojego wielkiego projektu, tylko że nagle jego otoczenie stwierdza, coś tu nie gra...
Czy to jest jeszcze normalne?
Mam wrażenie, że takim punktem przesilenia dla otoczenia Elona Muska było usłyszenie i zobaczenie na żywo zaniedbanego Elona opowiadającego o cywilizacjach pozaziemskich...
Ale mnie ciekawi raczej, jak to możliwe, ze otoczenie Muska musiało dostać "sygnał z gwiazdozbioru Oriona", żeby zorientować się, że ten facet zarządza jak potrzaskany?
Co powoduje, że grupa nie zrzuca z piedestału lidera, który działa na jej szkodę?
„On stosuje przemoc. Oni okazują mu zrozumienie. On wstrzymuje rozwój. Oni milczą. On kontroluje każdy ruch. Oni są mu wdzięczni, że jest tak aktywny. On wygania myślących inaczej. Oni okazują mu wdzięczność, że dba o spójność grupy...”
Jedną z przyczyn jest nieświadoma natura myślenia grupowego, która niestety nie promuje różnorodności i krytycznego spojrzenia. Oznacza to bowiem wysiłek. Promowane jest to, co jest bezpieczne dla jednorodności grupy i jej dobrego nastroju. Przemocowy lider, choć jest niebezpieczny dla efektywności i prawdziwej współpracy, potrafi ciągle na nowo „dostawać drugą szansę”.
W świecie zwierząt nie byłoby to możliwe. Ich potrzebą jest przede wszystkim przetrwać. Każdy „wyskok” lidera musi skończyć jego przewodzenie. "Człowieki", choć też zwierzęta, mają o wiele bardziej złożone potrzeby, którymi łatwiej manipulować. Mają też różne mechanizmy, które pozwalają długo trwać „w rozkroku” i tego nie dostrzegać. Cudownie przydatna jest tu np. racjonalizacja.
Ileż to powodów znajdujemy, byleby tylko nie przyznać, że ktoś, kogo chcielibyśmy uważać za autorytet, to zwyczajnie podszyty lękiem despota.
Dlatego potrzebny jest jakiś impuls otwierający oczy.
>>> W czasie coachingu dotyczącym konfliktu z szefem możesz ustalić, rozważyć jaka jest twoja relacja z szefem, na ile jest ona wspierająca cię i zgodna z twoimi potrzebami krótko- i długofalowymi, na ile jest toksyczna, co można zmienić. Jakie działania ty możesz podjąć, żeby nie czekać na sygnał z Marsa (z którego podobno Elon Musk pochodzi :)))
Komentarze