Czy zespół musi tak samo myśleć, żeby iść w tym samym kierunku?
Sukces w biznesie zależy od komunikacji. Niby nic nowego, bo przecież sukces w życiu, sukces w związku, sukces w relacjach też zależy od komunikacji, dlaczego więc z biznesem miałoby by inaczej…
Z poziomu teorii wiemy, że dobra komunikacja jest po to, żeby być dobrze zrozumianym. A może dobra komunikacja jest po to, żeby nie być zrozumianym źle…?
Większość ludzi zakłada, że inni rozumieją, to co mówią, tak jak mówią. Zgodnie z intencjami. Bo przecież to oczywiste… I tu się zaczynają problemy. Nie bierzemy pod uwagę, że jesteśmy różni i mamy różne potrzeby komunikacyjne. Styl komunikowania przeważnie odzwierciedla nasz indywidualny sposób myślenia.
Tyle, że nie wszyscy myślą w taki sposób jak my… Często potrzeby naszego rozmówcy odnośnie stylu komunikacji są zgoła odmienne od naszych. Nawet, jeżeli punkt dojścia jest ten sam. Tu rodzą się konflikty.
Dla jednych ważne są fakty i konkrety, inni na pierwszym miejscu stawiają relacje. Jedni są zorientowani na cel, nawet nie zauważając, że traktują innych przedmiotowo, dla innych ważna jest dobra atmosfera, a reszta przychodzi sama.
Jedni podejmują decyzje szybko, w oparciu o informacji ogólne, inni do podjęcia decyzji potrzebują przeanalizować szczegółowe dane, jeszcze inni podejmują decyzję natychmiast bazując na emocjach.
Jedni są z natury systematyczni i uporządkowani, dobrze planują i nie lubią gwałtownych zmian, innym planowanie nie jest w ogóle potrzebne, bo i tak zapominają o ustaleniach i terminach, a liczy się dla nich nieskrępowane twórcze myślenie.
Nie zbudujemy efektywnego zespołu nie biorąc pod uwagę tego, że jesteśmy różni, mamy różne sposoby myślenia, różne style i potrzeby komunikacyjne.
Zamiast komunikować po to, żeby być dobrze zrozumianymi zaczynami wytracać czas i energię na komunikowanie po to, żeby nie zostać zrozumianymi źle.
Rodzi się zniecierpliwienie, frustracja, a w dalszej kolejności niechęć do rozmowy w ogóle. Z tego miejsca już całkiem blisko do wielopiętrowych nieporozumień, trudnych i chorych relacji w zespole. Spada motywacja i zaangażowanie, a nasz zespół z dnia na dzień staje się coraz mniej efektywny. Konflikty się piętrzą, a my zamiast skupiać się na celach koncentrujemy się na obronie własnego urażonego ego lub (zależnie od osobowości) zniechęcamy się i popadamy w nieuchronnie prowadzącą do wypalenia zawodowego rezygnację.
Nie zawsze mamy komfort pracy z ludźmi podobnymi do nas. Może więc warto uświadomić sobie, że jesteśmy różni, mamy różne potrzeby i już na poziomie świadomych kompetencji nauczyć się instrukcji obsługi osób komunikujących się inaczej niż my? A można się tego nauczyć.
Może zamiast udowadniać czyje myślenie jest lepsze, warto z tych odmienności uczynić atut i uzupełnić nasze kompetencje, o te których nam brakuje, a które są w zespole i czekają żeby je korzystać? Może zamiast szukać zasobów na zewnątrz warto rozejrzeć się za nimi we własnym zespole…
Komentarze