Jak żyję i w co wierzę?

2020-02-15 20:29:18

Karolina Żmudzka
BARBARA LECH: Jesteś kobietą spełnioną, zadowoloną ze swojego życia. Podziel się proszę z innymi kobietami tym, jak doszłaś do tego punktu. Jak to się zaczęło?

KAROLINA ŻMUDZKA: Myślę, że pierwsze kroki stawiałam bardzo dawno, jeszcze gdy byłam małą dziewczynką. Wtedy zaczęłam poznawać własne talenty i je rozwijać. Powoli odkrywałam to, co lubię, co mnie interesuje, pasjonuje i w czym jestem dobra. Miałam wsparcie w mojej mamie, która, prawie jak coach towarzyszyła mi w tej drodze. Talenty, które spontanicznie zrodziły się we mnie we wczesnych latach dziecięcych, miały bardzo dużo wspólnego z tym, co robię teraz. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że od dziecka żyłam na własnych zasadach i mogłam się spełniać. To zbudowało solidne fundamenty pod mój dalszy rozwój.

BL: Kiedy uznałaś, że jesteś spełniona, że żyjesz na swoich zasadach?

KŻ: Docierało to do mnie powoli, w miarę jak patrzyłam na swoje życie z dystansu. Dzisiaj, gdy jako dojrzała kobieta sięgam w przeszłość i patrzę na swoje dzieciństwo, widzę, że wszystko, co się wtedy zadziało było w zgodzie ze mną i moimi potrzebami. Choć jako dziecko tego nie czułam rzecz jasna – wydawało mi się, że dorośli mają na mnie duży wpływ i mnie ograniczają. Teraz wiem, że to, co było dla mnie kiedyś niewidoczne i niedostępne, później stało się zrozumiałe, gdy spojrzałam na to z perspektywy czasu, moich doświadczeń, mądrości życiowej i miejsca, w którym jestem dzisiaj. Gdy kilka lat temu przeanalizowałam swoją dotychczasową ścieżkę edukacyjno-zawodową zrozumiałam, że moja mama nie wchodziła z butami w mój ogródek, tylko szła obok mnie, odpowiadała na moje potrzeby i wspierała w rozwijaniu talentów. Stwarzała ku temu możliwości i dogodne warunki. Bazując na tych doświadczeniach, dzisiaj idealnie czuję się pracując jako coach kariery – z łatwością odkrywam w ludziach ich pasje i talenty. Pamiętając własną drogę, z wielką ochotą i ciekawością wracam z moimi klientami do ich dziecięcych lat – zabaw, zainteresowań, małych sukcesów i radości. Wiem, że właśnie tam jest kopalnia zasobów. Doceniam też, jak ważna jest rola matki w życiu dziecka i zainspirowana własną mamą, uczę rodziców – jak być „coachem” dla ich dzieci, jak odkrywać w nich talenty, po to, by potem mogły świadomie kreować swoje życie.

BL: Czy był jeszcze jakiś katalizator, który Ci pomógł dojść do punktu, w którym jesteś dzisiaj?

KŻ: Tak. Była to na pewno moja ciekawość siebie, która już jako nastolatkę zaprowadziła mnie do psychologa, a potem na studia psychologiczne. Pamiętam, jak otwartą na rozwój byłam studentką. Czułam, że potrzebuję podzielić się tym, co we mnie siedzi, z czym mam trudność, co mnie boli, więc aktywnie uczestniczyłam we wszystkich dodatkowych warsztatach. Korzystałam najbardziej jak się dało – pytałam, dzieliłam się refleksjami, mówiłam to, co myślę – odważnie, szczerze i z dużą otwartością. To potem bardzo zaprocentowało. Na studiach zadawano mi mocne pytania, które wywróciły moje przekonania do góry nogami, naprostowały myślenie i światopogląd. Wtedy otarłam się pierwszy raz o coaching. Poczułam, że to jest moje, to do mnie przemawia i działa. Wówczas też świadomie zdecydowałam z kim, w jaki sposób i jaką metodą chcę pracować. Po drodze spędziłam mnóstwo godzin na szkoleniach, warsztatach rozwojowych, przeszłam własną psychoterapię. Dużo dał mi też kurs coachingu, który sprawił, ze jeszcze bardziej połączyłam się z moją intuicją i zaczęłam słuchać siebie i swojego ciała… Odkrywanie siebie fascynuje i uczy, a praca nad sobą wciąga. Wierzę, że w życiu ważne jest to, jakich ludzi spotyka się na swojej drodze i to, co można z nimi wspólnie stworzyć. Ja spotykam takich, którzy inspirują mnie do rozwoju i kolejnych zmian.

BL: Jak radziłaś sobie z przeszkodami na swojej drodze?

KŻ: Zadaniowo. Każdą trudność odbieram jako wyzwanie i kolejne zadanie do wykonania. W życiu jestem zadaniowcem, więc krótko się czymkolwiek martwię. Od razu zabieram się do roboty. Nie odczuwam, by przeszkody były dla mnie czymś, czego nie da się przejść. Zawsze pomaga mi słuchanie siebie i własnej intuicji, szczególnie wtedy, gdy wokół pojawia się mnóstwo „wujków dobra rada” z ciekawymi pomysłami czy rozwiązaniami. Chętnie i z wdzięcznością ich słucham, wyciągam wnioski, ale i tak zawszę zrobię po swojemu, tak jak czuję i najlepiej na tym wychodzę. Moja intuicja to mój najlepszy doradca i drogowskaz. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Mogę śmiało powiedzieć, że dzięki temu, że tak dobrze siebie znam i ufam sobie, moje życie to pasmo sukcesów i najlepszych decyzji. Pomaga mi też odpuszczanie. Czasem, gdy czegoś bardzo chcę i mimo silnych starań mi nie wychodzi, to po prostu puszczam to wolno. Wtedy najlepsze rozwiązanie przychodzi do mnie samo w najbardziej odpowiednim momencie.

BL: Warto było przejść tą drogę?

KŻ: Oczywiście! Z perspektywy czasu, gdy spoglądam na swoje życie – rozumiem, że wszystko, co mnie spotkało ma sens i było mi potrzebne. Wszystko jest po coś. Nic nie dzieje się przypadkowo. Kiedyś tego nie dostrzegałam. Teraz, na obecnym etapie rozwoju jestem tego świadoma, więc ze spokojem, radością i ciekawością to przyjmuję. Nawet, gdy doświadczam trudnych momentów i na daną chwilę czegoś nie rozumiem, to wiem, że za jakiś czas będzie to dla mnie jasne i na pewno korzystne. Czasem trzeba poczekać, by się dowiedzieć, po co to było. Wierzę i ufam, że to, co mnie spotyka jest dobre, a zmiany są zawsze na lepsze! Dzięki temu, że patrzę na życie i świat systemowo – z lotu ptaka, wiem, że wszystko dzieje się w odpowiednim czasie, miejscu i wtedy, gdy jestem na to gotowa. Ta droga cały czas trwa i pewnie nigdy się nie skończy. Jestem ciekawa dokąd mnie doprowadzi…

BL: Co dzięki temu, że jesteś świadoma siebie zmienia się w Twoim życiu?

KŻ: Żyję tak, by jednocześnie realizować swoje pasje, spełniać marzenia i robić w życiu to, co najbardziej kocham. Podjęłam ostatnio dwie najważniejsze, najpiękniejsze, najbardziej wyczekiwane i odważne decyzje w moim życiu, by móc w pełni podążać za marzeniami. Do obu tych decyzji dojrzewałam wiele lat, aż poczułam moment gotowości, że to JUŻ. Teraz z radością i otwartością czekam na kolejne zmiany. Gdy ktoś mnie pyta: Gdybyś mogła cofnąć czas i zmienić coś w swoim życiu, to co by to było – odpowiadam, że NIC. Jestem zadowolona z każdego doświadczenia, z chwil przyjemnych i przykrych. One mnie ukształtowały i doprowadziły do tego, kim jestem, w co wierzę, jakie są moje wartości i gdzie jestem dzisiaj. Wszystko to było mi potrzebne i ma dla mnie duże znaczenie.

BL: Czy jest jeszcze coś, co chciałabyś przekazać innym kobietom, a o co nie zapytałam?

KŻ: Tak. Inwestycja w siebie to najlepsza inwestycja. Dla siebie warto zrobić wszystko! Warto zainwestować w swój rozwój, poznać siebie i poukładać swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Inwestycja ta zwróci się z nawiązką. Chyba nie ma nic lepszego niż życie w pełni świadome, w zgodzie ze sobą i na własnych warunkach. Można rozwinąć skrzydła, oderwać się od ziemi i żyć pełnią życia. Wtedy wszystko jest łatwiejsze. To jest możliwe!

Pełen wywiad do przeczytania na stronie: https://barbaralech.pl/wywiad-kobieta-spelniona-karolina-zmudzka/
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj