Jedyny rytm, od którego tak naprawdę zależy nasze życie, to bicie serca i oddech

2020-04-27 10:52:40

Dorota Raniszewska
Obecna sytuacja wymaga dużej uważności na drugiego człowieka i na siebie samego. Ludzie, których spotykamy na co dzień, odmiennie doświadczają obecnej zmiany. Są ludzie, którzy głoszą podbój świata dzięki możliwościom online. Są ludzie, którzy czują się przede wszystkim przytłoczeni codziennymi obowiązkami, łączeniem pracy zdalnej z organizowaniem życia w domu i wspieraniem dzieci w lekcjach. Są ludzie, którzy pokazują jak pięknie spędzać czas w lesie, cieszyć się czasem dla siebie. Są ludzie, którzy zmagają się z życiem w mieście, w czterech ścianach. Są duże różnice na dwóch krańcach tego samego kabla. A ponieważ izolacja trwa i jeszcze będzie trwała, pojawia się co raz więcej gniewu, frustracji, wręcz buntu. I jak najbardziej mamy prawo do tych emocji. Trudno jest się od nich uchronić. Ale warto zadać sobie pytanie o to, jakie indywidualne potrzeby lub granice są w grze z tymi emocjami, aby znaleźć dla siebie rozwiązania.

Kiedy rozmawiam z klientami, pojawiają się często potrzeby, aby:

Odzyskać poczucie bezpieczeństwa poprzez porządek dnia, porządek w głowie i rodzinie.
Odzyskać poczucie pewności siebie w sytuacji, kiedy napierają zewsząd informacje, że nie jest dobrze, a ludzie są poddenerwowani i niemili.
Określić nowy pomysł na siebie lub utrzymać konsekwencję w realizacji obranego celu, żeby pozostać sobą i się rozwijać.
Gros wniosków dotyczy określenia ram dnia i rytmu życia. Ważne stają się podstawowe rzeczy, które porządkują codzienne funkcjonowanie. To nie znaczy jednak, że one są łatwe. Bo w chaosie trudno zachować jest prostotę. A to prostota daje klarowność. Zebrałam je w kilku konkretnych punktach.

To są skuteczne sposoby. Są jak powrót do podstaw, to znaczy do tego, co współczesna cywilizacja zatraciła, ale nasza ludzka natura na nich jest oparta.

A więc:

Ugruntowany początek dnia
Działanie w tu i teraz
Balans między pogonią a zatrzymaniem
Zachęcam do przeczytania. Pokazania w domu. Porozmawiania z bliskimi.

Ugruntowany początek dnia
Dzień zaczynamy od wstawania i to, co zrobimy po przebudzeniu, wpłynie nasze nastawienie do życia. Dlatego lepiej jest nie czytać wiadomości i komentarzy pod tymi wiadomościami z rana, zanim wyjdziemy z łóżka. Kto najpierw sprawdza powiadomienia na smartfonie, ryzykuje, że już po samym przebudzeniu będzie mieć dosyć tego świata i mniej sił, aby działać z wiarą w siebie i sens. Nawyk czytania informacji w łóżku można zmienić. Po to, aby rano najpierw uruchamiać swój świat wewnętrzny, a dopiero potem wpuszczać do siebie świat zewnętrzny. Napływ złych wieści możemy od siebie odsunąć, zmniejszyć ich dawkę do zera – z rana. To jest kwestia podjęcia decyzji. Zachęcam, aby odpowiedzieć sobie na pytanie: Co mam zrobić, kiedy się obudzę, aby zacząć działać z dobrą energią? Początek dnia jest ważny dla poczucia kontroli nad życiem. On niestety poszedł w zapomnienie w naszej cywilizacji. Powinien odbywać się wokół budzenia energii, przygotowania się do aktywności, bycia produktywnym i konstruktywnym, twórczym.

Najlepiej jest wyłączać telefon na tryb samolotowy na noc. I nie włączać go zaraz po przebudzeniu. Tylko przeciągnąć się, zauważyć, że jest nowy dzień, wstać, otworzyć okno i przewietrzyć mieszkanie, napełnić płuca świeżym powietrzem, umyć się, ubrać, zrobić na bóstwo, zjeść śniadanie. Polecam poranne rytuały oddechu i uważności. To może być zwykłe rozciąganie, tak jak kot, kilka oddechów z przymkniętymi oczami. Potem warto stanąć mocno na nogach i przez moment skupić na odczuwaniu ciała. Poczuć, że jesteśmy i mamy grunt pod nogami. To konkretny komunikat dla naszego mózgu. Ma przełożenie na naszą pewność siebie i siłę wewnętrznego steru. Czy to jest łatwe? Tak. Wykonalne? Tak. Zmiana w samopoczuciu następuje szybko.

Analogicznie powinno wyglądać zakończenie dnia. Tak, aby mózg otrzymał wiadomość, że można spokojnie iść spać. Wieczorny ruch, krzątanie się, łagodność, pomyślenie o tym, co mi się dziś udało, co było dobrze zrobione, poprzytulanie dzieci, przygotowanie się do snu. Godzina 21.00 to jest ten czas, a potem o 22:00 położyć się do łóżka, włączyć telefon. I rano wstać ze świeżą głową.

Działanie w tu i teraz
A co pomiędzy wstawaniem a spaniem? Działanie w tu i teraz. Bo ono nam daje sens.

Słyszę o zdenerwowaniu, bo nie można nic zaplanować w dłuższej perspektywie czasu. Bo nie ma pewności, czy obecnie podejmowane działania przyniosą efekt. Oto przykłady:

Nie mogę zaplanować wakacji.
Nie mogę zaplanować działań zawodowych na jesień.
Ciągle różne niespodziewane rzeczy odciągają mnie od tego, co sobie obiecałam.
Dziś mamy dużo więcej działań nieplanowanych. Nie da się całkowicie skupić na pracy w ciągu dnia. Życie przestało być podzielne na 100% w pracy i XX% w domu. Mamy 100% życia i nie więcej, w którym jest wszystko jednocześnie.

Ale to nie jest jednoznaczne z tym, że nie możemy realizować zadań czy swoich potrzeb. Brak planu na wakacje lepiej jest na moment zaakceptować i nie myśleć już o tym, bo to pochłania energię. Tę energię lepiej jest zainwestować w zaplanowanie weekendu. Skupić się, jak spędzić piękny czas w najbliższą niedzielę. Przekierować uwagę na to, na co mamy wpływ. Nie spalać się na myśleniu o tym, na co nie mamy wpływu. Skrócić perspektywę planowania. Przeformułować cele. Czy to jest łatwe? Tak. Wykonalne? Tak.

Podobnie jest z działaniami zawodowymi. Można ustalić działania na ten tydzień, albo nawet na ten jeden dzień. I każdego dnia to robić. Mieć klarowność co do jednej naprawdę ważnej rzeczy każdego dnia. I mieć co wieczór świadomość, że zadbaliśmy o to, co istotne. Chronić się przed nadmiernym skupianiem na tym, że coś poszło inaczej. Zamiast tego warto włączać inną myśl: „Co poszło, co było dobre, co się udało”.

Balans między pogonią a zatrzymaniem
Chodzi o balans między działaniem a nie działaniem, myśleniem a nie myśleniem. Łapanie równowagi. Jak oddech – wdech i wydech. Jeśli czujemy, że brakuje oddechu, narasta przytłoczenie, gonitwa myśli, tempo się robi za szybkie, to trzeba się zatrzymać na chwilę. Jednak może być tak, że przyspieszamy. Bo chcemy zadgonić, nadrobić, zdążyć. W pośpiechu łatwo jest stracić jasność co do priorytetu. Jeśli jazda samochodem jest za szybka, trzeba zwolnić, żeby nie stracić kontroli. Zatrzymaj się i przez chwilę głębiej oddychaj. Już po kilku sekundach odczujesz ulgę, głębszy kontakt ze sobą i większe poczucie kontroli. Oto proste ćwiczenie „Technika 3 oddechów”:

Usiądź wygodnie. Przymknij oczy.

Weź jeden głęboki wdech i wydech podczas którego skup się tylko na oddechu.
Weź drugi głęboki wdech i wydech podczas którego całkowicie zrelaksuj ciało.
Weź trzeci głęboki wdech i wydech po którym powoli otwórz oczy i odpowiedz sobie na pytanie: „Co mam teraz zrobić?”
Podsumowując, potrzebujemy zadbać o higienę życia i ramy dnia. Skupić się na tym, co dziś jest istotne i zaakceptować to, na co nie mamy wpływu. Mieć świadomość gonitwy myśli i zarządzać nią, aby odzyskiwać balans.

Tych kilka punktów pomoże:

Utrzymywać odporność psychofizyczną i budować w sobie poczucie bezpieczeństwa od środka – rozwijać w sobie zdrowe myślenie, celowo redukować stres.
Utrzymywać poczucie sensu – wiedzieć, co jest ważne, mieć określone ramy dnia.
Utrzymać pogodę ducha, radość – dbać o przyjemności, czas z bliskimi, oddech.
Tak naprawdę, jedyny rytm, od którego naprawdę zależy nasze życie, to bicie serca i oddech.


Dorota Raniszewska, 24.04.2020
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj