Wstyd jest emocją mało zbadaną. Opiera się na przeświadczeniu, że jest się zupełnie wyeksponowanym, odkrytym a równocześnie bardzo samoświadomym w kontekście konkretnej sytuacji. Stąd śnią się nam często sytuacje, kiedy jesteśmy niekompletnie ubrani w nocnym stroju czy po prostu nadzy wystawieni na widok publiczności.
Prymitywne metody wychowawcze opierają się właśnie na zawstydzaniu w oparciu o uznawane przez rodziców zasady moralne, wiarę czy też po prostu chęć ukształtowania człowieka „skromnego”. Jednakże zbyt silne zawstydzanie nie owocuje przyzwoitością lecz niezdrową determinacją chęci ucieczki, zapadnięcia się pod ziemię, poczuciem bezwartościowości. Czasem przybiera przeciwstawną formę totalnej bezwstydności. Zdrowy wstyd zostaje zamknięty i wyparty.
Jaka jest różnica pomiędzy zdrowym a toksycznym poczuciem wstydu?
Zdrowy wstyd kształtuje się pomiędzy 15 a 36 miesiącem życia poprzez zapewnienie w relacji z matką stanowczych granic pełnych miłości. Takiemu dziecku wolno było złościć się bez obawy, że matka przestanie je kochać. Pierwszym jego objawem może być skrępowanie z powodu pierwszych ludzkich porażek czy też niepewności w stosunku do obcych osób. Pojawienie się tego typu zachowań pełni bardzo ważną rolę w kształtowaniu się osobowości i stanowi przeciwwagę do nowoodkrytej autonomii. Pozwala dziecku zakreślić swoje pierwsze granice. W dorosłym wieku ten zdrowy wstyd pomaga określić nam, że popełniliśmy błąd, przywraca grunt pod nogami, przypomina o naszych ludzkich granicach. Jest swoistym znakiem STOP w naszych działaniach, abyśmy się nie zagalopowali i nie zachłysnęli własną doskonałością.
Toksyczny wstyd jest odczuwany przez człowieka jako wszechogarniające poczucie własnej ułomności i niedoskonałości często i zupełnej bezwartościowości. Nie jest to już emocja sygnalizująca własne ograniczenia, lecz stan kiedy człowiek chce przed całym światem ukryć swoje wnętrze. Co gorsza, broni też swoje wewnętrzne JA przed samym sobą. W stanie toksycznego wstydu człowiek gardzi sobą jako osobą niegodną zaufania, zupełnie bezwartościową. Człowiek traci zaufanie do siebie samego. Rodzi się pytanie „Kim jestem, skoro nie mogę sobie ufać?”. Wstydzimy się własnego wstydu. Człowiek raczej przyzna się, że się boi, czuje się winny niż przyzna się do tego, że się wstydzi.
Jak pisze Gershen Kaufman : „Wstyd jest źródłem wielu złożonych i niepokojących stanów wewnętrznych: depresji, poczucia wyobcowania, braku wiary w siebie, samotności prowadzącej odizolowania się od innych, zjawisk o charakterze paranoidalnym i schizoidalnym, natręctw, rozszczepieniu JA, perfekcjonizmu, głębokiego poczucia niższości, nieadekwatności lub przegranej tzw. stanów z pogranicza nerwicy i psychozy, oraz zaburzeń narcystycznych.”
Każdy nas ma w sobie coś z neurotyka i coś z osoby z zaburzeniami charakteru. Jesteśmy swoistym koktajlem wszystkiego po trochu. Najważniejszym problemem jednak przed którym stajemy nieustannie w życiu jest problem właściwych wyborów i prawidłowego ustalenia zakresu naszej odpowiedzialności. Do tego potrzebny jest dobry kontakt ze sobą samym, a tego człowiekowi owładniętemu toksycznym wstydem brakuje, ponieważ jest w nieustającym konflikcie wewnętrznym.
Człowiek owładnięty wstydem wstydzi się, gdy się gniewa, smuci, boi lub cieszy. Wstydzi się prosić o Pomoc i domagać się tego, co mu się słusznie należy. Udaje, że niczego mu nie potrzeba i czuje się świetnie.
Toksyczny wstyd jest źródłem wszelkich uzależnień. Któż z nas nie zna „Małego Księcia” Antoine de Saint-Exupéry. Przytoczę cytat, który jasno obrazuje istotę problemu:
"Następną planetę zajmował Pijak. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku.
- Co ty tu robisz? - spytał Pijaka, którego zastał siedzącego w milczeniu przed baterią butelek pełnych i bateria butelek pustych.
Mały Książę
- Piję - odpowiedział ponuro Pijak.
- Dlaczego pijesz? - spytał Mały Książę.
- Aby zapomnieć - odpowiedział Pijak.
- O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.
- Aby zapomnieć, że się wstydzę - stwierdził Pijak, schylając głowę.
- Czego się wstydzisz? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.
- Wstydzę się, że piję - zakończył Pijak rozmowę i pogrążył się w milczeniu.
Mały Książę zakłopotany ruszył dalej.
Aby móc się wyzwolić z wszechogarniającego wstydu potrzebujemy zaakceptować siebie w całości. Potrzebujemy przygarnąć wszystkie te uczucia, potrzeby i pragnienia, których się wstydzimy. Jak pisze Sheldon Kopp: „ Nie można dokonać transformacji wewnętrznej, nie ponosząc żadnych kosztów. Musiałem pogodzić się z myślą, że do końca swoich dni będę skazany na świadomość, iż wszystko czym jestem, ma we mnie swoje przeciwieństwo. Nie pozbędę się swoich demonów, dopóki nie pogodzę się z tym, że wraz z nimi odfruną anioły.”
www.strefyrozwoju.pl
Komentarze