Mam na imię Czas. Występuję w wielu odmianach, jestem letni i zimowy, gorący i ogórkowy. Mogę być dobry i zły, odpowiedni i niewłaściwy. Mam wiele twarzy.
Czasem płynę wolno, czasem pędzę, a bywa, że umykam niezauważony. Ci, którzy mnie wyprzedzą, są uznawani za odkrywców. Ci, którzy idą z moim duchem, są modni.
Jestem świetnym obserwatorem, z mojej perspektywy zawsze widać lepiej.
Niektórzy próbują mnie oszczędzać, inni pomnażać, jestem ceniony, nawet bezcenny. Stworzono nawet banki czasu, nigdy tam nie byłem, może powinienem założyć lokatę?
Chyba niezły ze mnie nauczyciel, bo po mnie każdy mądry.
Większość ludzi uważa, że mnie posiada. W ilości najczęściej niewystarczającej. Nie mówię im, że mnie posiąść nie można, ludzie przecież ciągle mnie gubią i znajdują, jakże im wytłumaczę, że takie lingwistyczne zabiegi to tylko wymówki z ich strony. Ja sobie tylko płynę, każdemu daję tyle samo.
Mam też specjalizację medyczną: goję rany. Niewiele osób wie, że zrobiłem tą specjalizację na Latającym Uniwersytecie Dywanowym, a kurs był jednodniowy. Tak naprawdę to nie leczę ran, tylko daję okazję do tego, by sobie trochę pomyśleć. Zmienić przekonania o stracie czy innym urazie. Ale ciiii, z tej fuchy mam największe pieniądze. No właśnie, to dobry dzień na założenie lokaty.
Komentarze