Pracując z jedną z klientek, nazwijmy ją Agatą, nad uzyskaniem dostępu do informacji jakie niosą ze sobą emocje otrzymałam pytanie: „skąd Pani wie, że mam zablokowany dostęp do emocji???” W jej głosie wybrzmiewała taka irytacja, że w pierwszym odruchu chciałam się tłumaczyć. Zapewne znalazłabym bym kilka rzeczowych argumentów aby wytłumaczyć Agacie skąd ja to wiem ale przecież nie o mnie tu chodzi. Z terapeutycznego punktu widzenia to ona powinna zyskać świadomość i wiedzę na temat własnych emocji.
Zaproponowałam ćwiczenie zaczerpnięte z terapii bioenergetyką Alexandra Lowena.
„ćwiczenie polega na kopaniu w łóżko w pozycji leżącej na wznak. Nogi są wyprostowane i poruszają się rytmicznie w górę i w dół. Jeśli ciało pacjenta jest rozluźnione, jego oddech synchronizuje się z ruchem nóg. Nie dochodzi natomiast do tego, gdy górna połowa ciała jest usztywniona. Jeśli ruchy nóg pociągają za sobą całe ciało, głowa podskakuje przy każdym kopnięciu. Kiedy brakuje koordynacji, głowa nie porusza się wcale albo przechyla się z boku na bok w rytm kopnięć.”
Niezwykle trudno było namówić Agatę do tego ćwiczenia. Protestowała długo argumentując, że jest dorosła dlaczego więc ma się zachowywać jak rozwydrzony bachor. Narzekała też na silne bóle kręgosłupa i obawiała się czy taka aktywność jej nie zaszkodzi. Kiedy wreszcie uległa moim prośbom jej ruchy nóg były słabe i powolne reszta ciała pozostawała nieruchoma. Kiedy wstała z materaca powiedziała do mnie z wyrzutem, że jej matka byłaby oburzona takim zachowaniem.
Opowiedziała mi o sytuacjach kiedy jako dorosła już kobieta bywała z matką w centrach handlowych. Widok dziecka leżącego na podłodze i kopiącego nóżkami w celu wymuszenia na rodzicu kupna lizaka lub zabawki wywoływał w matce Agaty silne oburzenie, syczała wówczas do córki: „już ja bym wychowała takiego bachora...”
Po krótkiej psychoedukacji zobowiązałam Agatę aby wykonywała to ćwiczenie regularnie w domu aż do następnej sesji. Biorąc pod uwagę jej opór nie spodziewałam się szybkich efektów. Okazało się jednak, że wieloletnia praktyka w korporacji nauczyła ją sumiennego wykonywania zadań, prace domową wykonywała z wielkim zaangażowaniem.
Podczas kolejnej sesji rozmawiałyśmy … jakże by inaczej … o dzieciństwie. Moja pacjentka twierdziła z całą stanowczością, że było absolutnie normalne, takie jak u wszystkich, żadnych dramatów i ona generalnie nic trudnego sobie nie przypomina, w zasadzie nic nie pamięta.
Zapytałam wobec tego o dzieciństwo jej dwójki dzieci i o to jak sobie poradziła łącząc macierzyństwo z pracą w korporacji. Z pomocą przyszła mama. Nie była to dla Agaty wymarzona opieka ale nie była w stanie zabronić babci opiekowania się wnukami oczywiście według własnego uznania a nie zasad Agaty. Często dochodziło do spięć na tym tle ale Agata nie była w stanie wymusić zmian ani w zakresie diety ani higieny ani godziny odbioru dzieci z przedszkola. Tu moja pacjentka z dużym poruszeniem ale bardzo wartko poczęła opowiadać o metodach wychowawczych swojej mamy. Mówiła o tym, jak ta karmiła kilkuletnie dzieci z jednego talerza i jednym widelcem bo same przecież jadłyby godzinami, jak wyręczała ich w toalecie bo one nie zrobią tego dobrze, sama jednak zapominała o myciu rąk po tej czynności. Wymuszała na dzieciach rezygnację ze spotkań z rówieśnikami bo „babcia będzie sama i smutna”… nagle umilkła i zaniosła się szlochem.
Po 10 minutach łkania otarła twarz i powiedziała: -jednak sobie przypomniałam.. ten szantaż emocjonalny znam we wszystkich odsłonach od: „mama będzie smutna” poprzez „mama jest bardzo chora” skończywszy na: „jak ze mną nie pójdziesz to sobie coś zrobię..”
- mama Panią manipulowała, ale jak rozumiem nigdy nie spełniła swoich gróźb ?
- nie, bo byłam tak przerażona, że nie dopuszczałam do ich spełnienia, zawsze ulegałam.
Zbuntowałam się tylko na jedna noc, uciekłam na jedną noc do koleżanki. Mama potem
chorowała przez tydzień. Miałam 13 lat i ogromne poczucie winy.
- to okropne doświadczenie dla dziecka,
- nie, nie było tak źle, nawet byłam dumna, że zostałam w końcu zauważona,
- wcześniej mama Pani nie widziała?
- nie, kiedy wracałam ze szkoły i chciałam coś opowiedzieć co mnie spotkało, zbywała mnie pod
byle pretekstem, nie słuchała. Szybko doszłam do wniosku, że to co mówię nie jest istotne i
przestałam mówić cokolwiek,
- zatem mama była niedostępna emocjonalnie – wyjaśniłam – a tata?
- ciągle był w pracy, jak wracał były awantury a potem się rozwiedli i nie było go wcale,
- czyli tata był nieobecny fizycznie i emocjonalnie. Czy był ktoś jeszcze dorosły w domu?
- nie…
Zaburzona wczesnodziecięca relacja z opiekunem, przebiegającą bez empatycznego odzwierciedlenia prowadzi do patologii w zakresie odczuwania i nazywania własnych emocji w dorosłości. Istotna jest tu deprywacja, niezaspokojenie potrzeb emocjonalnych dziecka. Według Petera Fonagy rodzice, którzy nie są świadomi wewnętrznego świata dziecka, jego potrzeb, sprawiają, że nie będzie ono potrafiło myśleć o sobie. Problem ten może dotyczyć matek po traumach, w żałobie po stracie dziecka, z nierozwiązanymi problemami z przeszłości, chorych psychicznie, które są emocjonalnie niedostępne, nieprzewidywalnych na poziomie uczuć i zachowań, bez systematyczności i przewidywalności, tworzących zdezorganizowaną relację z dzieckiem.
Nie eksponująca akceptacji, pełna dezaprobaty twarz matki powoduje szereg przemian hormonalnych identycznych jak w sytuacjach stresowych, hamując tym samym wytwarzanie przyjemnych uczuć. Do prawidłowego rozwoju dziecko potrzebuje matki dostrojonej do niego, takiej, która reaguje na jego stany. Psychiczne odzwierciedlanie, empatyczne przyjmowanie przez matkę stanów emocjonalnych dziecka i nadawanie im znaczenia prowadzi do kształtowania u dziecka poczucia siebie i swojego ciała. Opiekun, który nie nauczy dziecka, jak przekazywać uczucia fizyczne za pomocą słów i gestów sprawi, że będzie ono pozbawione w przyszłości umiejętności identyfikowania uczuć, kontrolowania napięcia w wyniku własnych procesów umysłowych i sygnałów płynących z ciała.
Alexander Lowen zauważa, że do ukształtowania neurotycznej struktury charakteru, blokad emocjonalnych a nawet aleksytymii mogą doprowadzić jakże powszechne wobec dzieci żądania, dotyczące postawy i zachowania: „nie garb się”, „wciągnij brzuch”, nie płacz”, „nie ruszaj się”, „bądź cicho”. Spełnienie tych żądań wymaga od dziecka użycia dodatkowych zasobów energii a więc jest źródłem stresu. Dodatkowo żądanie jest często zagrożone karą wymierzana fizycznie lub w postaci odmowy bliskości i miłości. Za karą kryje się, jakże często nieuświadomiona wrogość rodziców, co dla dziecka stanowi zagrożenie przetrwania. Stres trwa w postaci chronicznego napięcia mięśni deformującego ciało. Napięcie mięśni nie dopuszcza niedozwolonych, niebezpiecznych impulsów do świadomości i nie pozwala im się manifestować – zostają zablokowane.
Bezpośrednim skutkiem blokowania impulsów jest ograniczenie możliwości życiowych w dorosłym życiu. Chroniczne napięcie mięśniowe utrudnia oddychanie i blokuje energię. Presja kulturowa żąda osiągania celów zapewniających jednostce miłość której potrzebuje, każdy dzień przynosi nowe wyzwania i stres. Kiedy energia ulega całkowitemu wyczerpaniu osoba zaczyna chorować.
Z pomocą przychodzi psychoterapia psychodynamiczna, terapia schematów, bioenergetyka oraz wszystkie podejścia terapeutyczne skoncentrowane na procesie rewalidacji rozumienia stanów emocjonalnych oraz pracy z ciałem. Dorosły uczy się, że odczuwanie emocji nie jest niczym zagrażającym i nie prowadzi do odrzucenia.
Komentarze