Niezwykle często strach przed nowym i rozwój zastępujemy wspominaniem chwil ubiegłych i stwierdzeniami, że kiedyś było lepiej. Częściej jeszcze zagrzebujemy się w historii, która była trudna, w której zostaliśmy zranieni i wtedy te blokady stanowią jeszcze wyższy mur do pokonania. W jednym i drugim przypadku tkwienie w przeszłości utrudnia nam znacząco zrozumienie teraźniejszości i poczynienie kroku naprzód. Niby wiemy, że nie da się zmienić tego, co już się stało i nie mamy na to już żadnego wpływu, a jednak żyje to w nas, krąży w żyłach jak trucizna, albo wciąż upaja, mimo że smak dawnych sukcesów uleciał.
Co więc jest z tą przeszłością?
Czy nie jest ona w ogóle ważna?
Kiedy spojrzenie wstecz jest potrzebne?
Jak uchronić się przed upiorami z naszej historii?
Oczywiście pamięć ubiegłych chwil, smaki, zapachy, postaci które poznaliśmy, uczucia jakie odczuwaliśmy tworzą naszą tożsamość. Poza ciałem, które także zmienia się w czasie, jesteśmy sumą tych wszystkich elementów. Stąd bierze się nasza wiedza, doświadczenia, wiara w sukces, albo uprzedzenia, strach i ostrożność. Z analizy przeszłości wiemy, że ogień parzy, miłość potrafi zranić, a czekolada uszczęśliwia. Wiemy też, że determinacja w dążeniu do celu popłaca, a dobrze ukierunkowana energia prowadzi do sukcesu.
W naszej historii było pewnie co najmniej tyle samo fajnych chwil ile porażek. Gratuluję tym, których życie jest niekończącym się pasmem zwycięstw, choć z drugiej strony nie zazdroszczę, bo nic tak nie uczy i nie hartuje jak porażki.
Ludziom, którzy uważają, że są wiecznymi przegranymi współczuję, choć nie porażek, tylko takiego sposobu patrzenia na życie. Założę się, że poza biblijnym Hiobem nie ma na ziemi człowieka, który tak miał, lub ma.
I tu właśnie dochodzimy do sedna.
Rzeczywistość nie jest niestety obiektywna, bo odbieramy ją zmysłami, a one oszukują nas częściej niż jesteśmy w stanie to rozpoznać. To, co zostawiamy za sobą jest zaś jeszcze bardziej wypaczone, bo przeszłość oceniamy z obecnego punktu widzenia.
Och, gdybym dziesięć lat temu założył firmę… Gdybym zainwestował w akcje… Gdybym był ostrożniejszy w doborze znajomych… Tak można w nieskończoność.
Tyle, że wtedy, było wtedy.
Mieliśmy inny zasób danych, byliśmy w innej sytuacji, w innym stanie świadomości.
Wybrałem pracę na etacie, bo to było bezpieczniejszej dla mnie, dla mojej rodziny, spełniało moje ambicje rozwojowe etc. Podjąłem taka decyzję i wypada mi ją dziś uszanować. Nie zainwestowałem w akcje, bo istotniejsze było kupno mieszkania, wyjazd na wakacje, edukacja dzieci etc. Znajomi okazali się osobami szanującym mnie tylko ze względu na pozycję i kiedy pasowałem do ich modelu świata, ale wcześniej wierzyłem, że było inaczej. To tylko przykłady, trochę prawdziwe, a trochę wyssane z palca, a każdy z nas znajdzie ich wiele w swoim życiu.
To, co najważniejsze moim zdaniem, czy przeszłość czegoś nas nauczyła. W moim przekonaniu ludzie mądrzy traktują porażki jak naukę i dziękują za nią Bogu, Światu, Przeznaczeniu; w co tam kto wierzy.
A jeśli chodzi o dawne sukcesy; za nie zebraliśmy już medale, oklaski, pieniądze, wdzięczność, miłość. Warto wstawić je na półkę z tytułem „Potencjały” i czerpać w chwilach spadku motywacji. Jeśli wtedy mi się powiodło, teraz zrobię to także, podołam wyzwaniom, jak już wiele razy wcześniej. To depozyty w banku życiowej energii, z których warto i należy czerpać, ale to ich jedyna rola.
Rozwój nie jest koniecznością, a antropologia to nauka o gatunkach, które nie zdołały się przystosować do zmieniającej się rzeczywistości. Do nas należy wybór, czy przeminiemy i zginiemy z mapy świata. Czasem to nawet dobry wybór, ale wtedy należy przyjąć wszystkie konsekwencje.
Przyszłość bowiem, rodzi się dziś, teraz, w tej sekundzie. I tej chwili poświęcę teraz kilka słów.
„Potęga teraźniejszości” to tytuł świetnej książki Eckharta Tolle, która zmieniła mój sposób postrzegania i dała bodziec do uważności. Bycie tu i teraz jest najważniejsze i po pewnej praktyce daje najwięcej przyjemności. Zdarza nam się zachwycić wschodem, lub zachodem słońca, pięknym widokiem, lub poczuciem odprężenia po wysiłku. Lubię podróżować i widzę często turystów, którzy zamiast upojenia chwilą robią tysiące zdjęć i odchodzą z miejsca, które ma tysiące lat, od dzieł sztuki, którym artyści poświęcili lata pracy, a niekiedy życie. Nie uruchamiają żadnych zmysłów poza „ale tu gorąco”, „jestem już zmęczony”, „znajdźmy kawiarnię”.
Bycie w teraźniejszości daje znacznie więcej korzyści, bo pozwala zauważać świat. Dla artystów jest to konieczny stan ducha, bo jak namalować choćby martwą naturę nie dostrzegając wszystkich niuansów światła i cienia, kształtów i jeszcze nadać temu odpowiedni wyraz? Jak pisarzowi nie odnaleźć w twarzach ludzi wyrazu, uczuć, grymasów, a w ich zachowaniu głębi tego, co czują, jacy są, co przeżywają?
Będąc świadomi w tu i teraz żadne zło nie jest w stanie zakłócić naszego stanu ducha, bo jest tylko chwilą, a my gotowi jesteśmy je przyjąć, jak przeciąg i po prostu zamknąć okno, bądź się przesiąść. Będąc w teraźniejszości dajemy sobie szansę na zrozumienie świata i tego, co się dzieje z nami i wokół nas.
Życzę wam więc wielu chwil w teraźniejszości. Sobie też, bo pomimo wiedzy, także ulegam pokusom grzebania w przeszłości i życia przyszłością, czyli jestem nieobecny i pozbawiam się świadomego odczuwania, ale kto jest bez wad niech pierwszy rzuci kamień. Pracuję nad sobą i coraz łatwiej przyjmuję życie, jakie jest, bo myślę, że jeśli robię wszystko najlepiej jak potrafię, wykorzystuję szanse jakie otrzymuję, to cóż mógłbym więcej?
Oczywiście, za kilka dni, miesięcy lat dostrzegę te zmarnowane okazje i ślepe uliczki w jakie zabrnąłem, ale dostrzegę je dopiero wtedy. Nie będę żałował. Było, minęło. Czegoś się znów nauczyłem.
Przeszłość już się wydarzyła i na nią nie mamy wpływu, a przyszłość jest nieodgadniona, zależy od wielu czynników, ale zawsze zaczyna się tu i teraz.
A co wy myślicie o byciu w tu i teraz?
Czy sądzicie, że przeszłość jest ważna?
Jaką rolę odgrywa u was planowanie przyszłości?
I na koniec, gdzie bardziej jesteście; w ilu procentach w przeszłości, w ilu procentach w teraźniejszości, a w ilu procentach w przyszłości?
Zachęcam was do zrobienia sobie takiego testu. Tylko uczciwie!
Komentarze