Dlaczego działamy dopiero w chwili zagrożenia?

2023-11-06 19:09:07

Wiktoria Sedkowska
Na pierwszy rzut oka, odpowiedź może wydawać się oczywista: strach przed utratą czegoś cennego mobilizuje nas do działania. Gdy zagrożone są nasze życie, zdrowie, czy bezpieczeństwo, instynktownie stajemy do walki o przetrwanie. To pierwotny mechanizm, który towarzyszy nam od zarania dziejów - reakcja "walcz lub uciekaj", która pobudza nas do działania w sytuacjach krytycznych. Jednak to zaledwie wierzchołek góry lodowej.


Istnieje kilka głębszych powodów, dla których zagrożenie staje się katalizatorem zmian w naszym życiu. Po pierwsze, w momencie kryzysu, nasza codzienna iluzja kontroli zostaje rozwiana. Nagle uświadamiamy sobie, że nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć i zaplanować. Ta nagła świadomość własnej kruchości i nieprzewidywalności życia może być przerażająca, ale jednocześnie wyzwalająca. Zmusza nas do przewartościowania tego, co naprawdę jest ważne, i skłania do podjęcia działań, które wcześniej odkładaliśmy na później, gdyż wydawały się mniej pilne.


Po drugie, zagrożenie często przynosi ze sobą poczucie wspólnoty i solidarności. W sytuacjach, gdy jako społeczność musimy stawić czoła wspólnemu niebezpieczeństwu, nasze osobiste problemy zaczynają blednąć w obliczu większego dobra. W takich chwilach możemy doświadczyć bezinteresownej pomocy i wsparcia od innych, co dodatkowo motywuje nas do działania i podejmowania zmian.


Wreszcie, kryzysy wywołują w nas potrzebę znalezienia sensu i celu w chaosie. Dla wielu osób moment zagrożenia staje się punktem zwrotnym, który prowadzi do duchowego lub emocjonalnego przebudzenia. W obliczu kryzysu zaczynamy zadawać sobie fundamentalne pytania o znaczenie naszego istnienia i o to, co naprawdę chcemy osiągnąć w naszym życiu. To przemyślenia, które mogą prowadzić do głębokich zmian w naszych wartościach i priorytetach.


Ale czy warto?


Siedzimy w pracy, której nienawidzimy, drenując nasze dni z entuzjazmu i energii, po to tylko, by w końcu ktoś podjął za nas decyzję o zwolnieniu. Codzienne przemierzanie tej samej drogi do biura staje się rutyną, która nie przynosi już żadnych nowych perspektyw, a jedynie pogłębia uczucie stagnacji. Zawieszeni w zawodowym limbo, czekamy, aż zewnętrzne okoliczności wymuszą zmianę, zamiast samodzielnie kierować biegiem naszej kariery.


W domowych zaciszach, w przelocie między jednym zobowiązaniem a drugim, tkwimy w nieszczęśliwej relacji. Dni płyną, a my zastanawiamy się, co by było, gdyby. Niepewność co do przyszłości i strach przed samotnością skutecznie paraliżują, a my ciągniemy za sobą ciężar niewyjaśnionych emocji i niewypowiedzianych słów, czekając, aż to wszystko samo się rozwiąże.


Marzenia o podróżach, o własnym biznesie lub o innych osobistych projektach są odkładane na półkę z etykietką "kiedyś". "Kiedyś, jak znajdę czas", "kiedyś, jak będzie lepsza okazja", "kiedyś, jak tylko ta sytuacja się zmieni". Tymczasem, "kiedyś" staje się dniem świstaka, powtarzającym się w nieskończoność bez realizacji naszych pragnień.


Nasuwa się pytanie- czy nie szkoda nam tego czasu, tej jednej niewymiernej waluty, której nie można odzyskać? Czy życie nie jest zbyt krótkie, by spędzać je na oczekiwaniu? Być może powinniśmy zastanowić się, jak wiele możemy zyskać, gdy zamiast czekać na nieuchronne, sami zaczniemy kształtować naszą rzeczywistość. Jak wiele szczęścia, satysfakcji i poczucia spełnienia moglibyśmy doświadczyć, gdybyśmy tylko odważyli się zrobić pierwszy krok. Czy nie nadszedł czas, aby przestać czekać i zacząć działać?

Czy na naszej drodze musi pojawić się zagrożenie, abyśmy zmotywowali się do ruszenia z miejsca? Tą odpowiedź pozostawiam Tobie.
Popularność: 0    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj