Do dzisiaj nie wyjaśniono jak tak naprawdę budowano piramidy. Znane są teorie techniczne, które potwierdzane naukowymi badaniami pozwalają mieć prawie pewność, że tysiące niewolników, przy pomocy prymitywnego sprzętu i własnej siły, powoli i skutecznie, stawiało ogromne budowle. Inna myśl, promowana przez zwolenników teorii E. Danicana głosi, że wielotonowe głazy stanowiące budulec grobowców, stawiały statki kosmiczne, sterowane przez przybyszów z innych planet.
Jaka jest prawda? Na pewno mocno inspirująca, bowiem zarówno zwolennicy jednej, jak i drugiej teorii, potrafią we współczesnym informacyjnym świecie, wymieniać się nie tylko tezami, ale i w miarę rozsądnymi dowodami służącymi ich potwierdzeniu.
Dla coacha, obserwacja piramid to pomysł nie tylko na odskok od codziennych obowiązków, ale głównie metoda na poszerzenie własnych horyzontów. Bo jeśli na temat tych budowli istnieją tak rozbieżne, bajkowe wręcz teorie, to człowiek z wyobraźnią, umiejący przyjmować różne wersje tych samych wydarzeń, może być tylko szczęśliwy.
Piramida to również czytelny układ graficzny, w który zarówno psycholog, jak i coach wpisuje ważne dla klienta i procesu coachingu poziomy neurologiczne. I tak na taką piramidę spoglądając od dolnego panelu ku górze, rozróżniamy: 1. środowisko, czyli otoczenie, w którym klient przebywa, 2. zachowanie, czyli jakie klient zachowania wykonuje, 3. kompetencje i wrodzone zdolności, czyli jakie klient ma umiejętności, 4. wartości, czyli przekonania klienta, przez które podejmuje swoje działania, 5. tożsamość klienta, czyli co myśli sam o sobie, 6. duchowość, czyli najwyższy na piramidzie i jednocześnie najgłębszy z poziomów; opisuje w co klient wierzy, jak rozumie i definiuje swoje cele egzystencjalne. Badanie wszystkich poziomów piramidy nie zawsze jest koniecznie w coachingu. Trener powinien jednak wraz z klientem zdefiniować poziomy tożsamości i przekonań.
Według twórcy powyżej opisanej piramidy, trenera o światowej sławie Robert Diltsa, coaching odbywać się powinien właśnie na tych obszarach. Co również ważne dla coacha duchowego, praca na poziomie najwyższym, czyli duchowości, powoduje zmiany na niższych piętrach budowli. Zatem jest to jednocześnie najefektywniejsza, ale i najbardziej odpowiedzialna praca. Należy także dodać, że ekologia pracy na tym poziomie wymaga absolutnie pewnej i wyrażonej decyzji klienta. Bowiem zmiany, jakie tu zajdą mogą w perspektywie czasu mieć znaczące skutki nie tylko dla życia klienta w sferze osobistej i zawodowej, ale niebagatelne oddziaływanie na otoczenie. Dobrym przykładem jest tu hipotetyczna klientka, która odbywając coaching duchowy, zmieniła wyznanie. Przez lata oddziaływania prawd dotychczasowej wiary, kształtowała swoje relacje w najbliższym otoczeniu. Czy klientka pozostanie wierna swojej roli kobiety, żony, matki, jeśli nie ma w nowej religii silnego przekazu w tej materii? Podobnie może, ale z naciskiem określam, że nie musi, zachować się hipotetyczny klient, który po sesjach coachingu duchowego znacznie ogranicza swoje aktywne dotychczas życie osobiste. Zamyka się w swojej domowej „celi”, by w wolnych chwilach dokonywać samotnej kontemplacji świata.
Mimo tego warsztatowego przykładu, uważam i jako coach podkreślam, że coaching jest dla klienta. Przy wyznaczaniu celów coach nie może ingerować w pojawiające się tu potrzeby. O ile oczywiście jako ekspert wie, że ma do czynienia z klientem spójnym, pracującym na pełnych zasobach. Ten swoisty egoizm jest wskazany dla powodzenia sesji. Rozumiem, że odniesienie to jest najprawdziwsze dla treningu rozwoju osobistego, czy promowanego przeze mnie coachingu duszy. W odmianach coachingu zorientowanego na biznes, cele są ekologiczne głównie dla sponsora, jakim jest tu najczęściej pracodawca. Chociaż w mojej myśli powstają także możliwości dla zastosowania coachingu duchowego przy działaniach biznesowych. Nie można bowiem zapominać, że uwolnienie najgłębszego z poziomów, raczej wprost uszczęśliwia naszego klienta, co wprost wpływa także na działania codzienne, choćby tak oczywiste jak lepsze wykonywanie pracy, w oczekiwaniu na prywatne spełnienie w czasie prywatnym.
Oczywiście przy spoglądaniu na mityczną piramidę, należy przytomnie definiować także wszelkie ograniczenia. Te, jak wspomniano przy okazji coachingu duszy, są bynajmniej silne. Zakorzenienie przyzwyczajeń i wynikające z nich normy i zasady życia. Mimo chęci zmian, obawa przez reakcją najbliższego otoczenia. Wszelkie wynikające tu z widocznych po coachingowych efektów, stereotypy. Z teorii coachingu należy wymienić tu również najzwyklejszą neurologię, bowiem przy niewielkich zmianach, odbywanych na poziomie tożsamości, można osiągnąć zamierzony plan sesji szybciej, niż przy działaniach w coachingu duchowym. Tu coach powinien przebyć z klientem bezpieczną podroż po piramidzie w obie strony i to z zastosowaniem wizji, mając pewność co do zorientowania klienta w prawdziwości celów i planowania ich realizacji. A ta bezpieczna podróż to czas, jaki jest wymagany dla jej prawidłowego przeprowadzenia.
Komentarze