Jakiś czas temu, zagościła u nas na dobre cudowna pora roku - wiosna -pączkującą, zieleniąca się, rozkwitająca. Po prostu piękna. A każda wiosna kojarzy mi się z czymś nowym, pełnym obietnic i niespodzianek. To dla mnie dobra metafora tego, co nieraz dzieje się w naszym życiu.
Może czujesz się właśnie teraz do czegoś nowego zapraszana, jakieś pragnienie, czy myśl "zapuszcza" w Tobie swoje pędy? Może obudziło się w Tobie jakieś marzenie, czy potrzeba serca?
To może być cokolwiek – pragnienie zadbania o swoją dietę, spotkania z dawno nie widzianą przyjaciółką, ruszenia z jakimś ciekawym projektem, czy marzenie o tym, żeby więcej czasu poświęcać na to, co przynosi Ci radość. Jeśli masz coś takiego w sobie, to co z tym robisz?
Zobacz, czy przypadkiem nie pojawia się w Tobie, tzw. „demon tak, ale…”. No właśnie, bo pomysł, pragnienie, czy cel, może być dla Ciebie (i dla innych) bardzo dobry i kuszący, ale… zawsze znajdą się do niego jakieś kontrargumenty.
Tak, jakby jeden głos, nazwijmy go „anioł tak i…”, mówił Ci: „tak, zrób to”, „to świetny pomysł”, „najwyższy czas, żebyś rozpoczęła działanie”, „jak nie teraz, to kiedy?”, a drugi, przekrzykiwał go: „jeszcze będzie na to kiedyś dobry moment”, „masz tyle innych spraw na głowie”, „przecież nie znajdziesz na to czasu”, itd.
Jakie są Twoje „ale…?”
Te różne wątpliwości, rozterki, wszystkie „ale”, hamują często nasze decyzje i, tak naprawdę, uniemożliwiają ruszenie z miejsca i powiedzenie „tak” dla naszych pragnień, osiągnięć, rozwoju, w ogóle dla życia. Jak sobie poradzić z tymi sprzecznymi głosami w nas samych?
Gdy moje „tak, ale…” wyłażą na powierzchnię, pozwalam im porozmawiać ze sobą, czasem pokłócić się, ale jednak, jakoś dojść do porozumienia.
I nieraz okazuje się, że te „ale” są zbudowane jedynie na jakiś fałszywych przekonaniach, ocenach, czy najzwyczajniej w świecie, lęku przed podjęciem decyzji i zmianą.
Zachęcam Cię do tego, żebyś wysłuchała wszystkich swoich „za” i „przeciw”, w odpowiedzi na jakieś Twoje "TAK". Zadaj sobie kilka pytań:
Czym mogą być spowodowane moje „ale”?
Co stracę, realizując swoje pragnienie, marzenie, potrzebę? (bo każda zmiana, to też strata czegoś)
Co zyskam, mówiąc „tak” temu, czego naprawdę chcę?
Jak te „za” i „przeciw” mogę pogodzić?
Co decyduję się zrobić, zmienić, wprowadzić do mojego życia? Czemu mówię "TAK!"?
Ta Twoja decyzja jest kluczowa. John Templeton, w jednej z książek, napisał o jej znaczeniu używając porównania, które bardzo do mnie ostatnio trafiło (choć w innym klimacie niż mój, demoniczno-anielski ;)):
„Podjęcie decyzji o tym, co chcemy osiągnąć, można porównać do włożenia wędzidła w psyk konia. Wędzidło to prawdopodobnie najmniejsza, a jednocześnie najważniejsza część końskiej uprzęży. Umożliwia kierowanie ruchami zwierzęcia. Za pomocą szarpnięć wędzidła zmuszamy konia do marszu w pożądanym kierunku”.
Anielskie i diabelskie głosiki po drodze na pewno będą się pojawiały, ale najważniejsze, to maszerować w zgodzie ze sobą w kierunku, który podpowiada nam nasze serce.
Komentarze