Dlaczego szkolenia motywacyjne nie zawsze pomagają?

2015-03-09 13:42:57

Tomasz Kołdrowski
Kilka pytań do Ciebie. Tylko proszę bądź szczery ze sobą!
Rozwijasz się, czytasz, szkolisz, a ciągle drepczesz w miejscu?
Wszystko wiesz, masz, rozumiesz, ale nie masz efektów?

Chodzisz na eventy rozwojowe, jest wielkie WOW, a w tydzień po wszystkim następuje efekt JO-JO, wracasz do punktu wyjścia i nic się nie zmienia?

Jeśli przynajmniej na jedno z tych pytań odpowiedziałeś TAK i chcesz się dowiedzieć dlaczego i poznać sposób, jak przerwać tę złą passę to ten artykuł jest dla Ciebie!

Zapraszam do czytania

Sporo osób, które chcą zmienić swoje życie stwierdza, że brakuje im motywacyjnego kopa i szukają tej inspiracji w różnych szkoleniach i eventach motywacyjnych licząc na to, że ktoś inny wzbudzi w nich dziką chęć do zmiany i działania. Latają z eventu na event, z warsztatu na warsztat, w nadziei, że ktoś pchcnie ich skutecznie i zmotywuje do roboty.

Owszem na tego typu spotkaniach panuje dopingująca, wzniosła, motywacyjna atmosfera, często sa okrzyki, tupanie, skakanie, chodzenie po gorących węglach, skoki przez ognisko, afirmacje etc… Trener często jest prawdziwym showmanem, staje na uszach, daje z siebie wszystko by wzbudzić w uczestnikach dziką motywację i pchnąć ich do działania. Dodatkowo uczestnik dostaje odpowiednie strategie, narzędzia do samodzielnej pracy, całe ,,know-how” i wydawać by się mogło, że to wszystko wystarczy i powinien sobie dalej poradzić i bez problemu wprowadzać zmiany życiowe i realizować swoje cele jeden za drugim.

Podekscytowany Adept wraca do domu z wypiekami na twarzy, naspeedowany pozytywną energią, opowiada znajomym gdzie był, kogo poznał, co przezył, jaka była super atmosfera, jaka wysoka energia i nawet poleca event swoim bliskim mówiąc, że to zmieni ich zycie. Sam sobie obiecuje, że teraz to on się weźmie do roboty i zrobi porządek ze swoim życiem.

Tymczasem kończy się na mówieniu, bo za kilka dni stopniowo energia opada, wchodzi proza życia. Zaczynają pojawiać się wątpliwości, niepewność, odkładanie na później. A to czuje się niegotowy” ,, Za mało umiem. Muszę jeszcze poczytać, posłuchać” ,, Muszę być perfekcyjny, Chyba powinienem odłożyć to na później. Może kupię jeszcze jedną książkę rozwojową?” ,, Boję się. To mi chyba nie wyjdzie” ,, W sumie to od nowego roku się za to wezmę” ,, Ej, do końca jeszcze nie wiem co chcę osiągnąć, na czym mi naprawdę zależy…”

I co się dzieje?

A nic! Działanie nigdy nie nadchodzi, albo brak mu wytrwałości i zapał kończy się po tygodniu lub dwóch równolegle ze spadkiem wypracowanej na szkoleniu motywacji. Nie ma już trenera, nie ma jego grupy, nikt go nie klepie po ramieniu, nikt nie mówi ,, Wierze w Ciebie stary. Uda Ci się’, nie ma już show, krzyków, śpiewów, chodzenia po węglach gorących czy łamania strzały. Jest tylko zwykłe, codzienne życie, dawne lęki, obawy, destrukcyjne nawyki, smutek i nic się nie zmienia.

Nasz bohater wyciaga wnioski, że pewnie trener się nie przyłożył, a może trzeba pójść jeszcze raz lub udać się do innego guru, który na nowo poklepie go po ramieniu, strzeli motywująca mowę, da wspierającego kopa i jak za dotknięciem czarodziejskiej róźdżki rozpali ten wcześniejszy płomień, a najlepiej niech jeszcze zrobi za niego całą robotę.

Niestety kolego tak to nie działa, a wiekszości przypadków ten scenariusz przytrafia się wielu początkującym rozwojowcom.

Przestań wierzyć w bajki, turbometody, magiczne róźdżki, cuda i wianki na kiju!

Rzaden trener, guru, rzadna książka, szkolenie, kurs nie zmieni za Ciebie Twego życia. Owszem może dać Ci chwilową inspirację, motywację, kopa do działania, może dać Ci wiedzę, narzędzia, techniki, jasność umysłu i większą samośiwadomość. I tu się kończy ich rola.

Prawdziwa zmiana musi zajść głęboko w Tobie, na poziomie misji, tożsamości, wartości, przekonań, umiejętności, zachowań, by finalnie objawić się jako zmiana w Twym środowisku życia.

Oczekiwanie cudów po innych ludziach, specjalistach, szkoleniach, książkach, narzędziach, instrukcjach jest niczym innym, jak przerzucaniem odpowiedzialności za siebie na innych, jest pokładaniem całej wiary w produktach, technikach etc…a to nie tak.

Przyjmij wreszcie do wiadomości, że wszystko co Cię spotyka, zarówno dobre, czy złe sam do siebie mniej lub bardziej świadomie przyciągnąłeś za pomocą swoich dominujących myśli, wibracji, przekonań – to prawo synchroniczności.

To jak wygląda obecnie Twoje życie zawodowe, prywatne, relacje, finanse, zdrowie i samopoczucie jest tylko odpowiedzią, skutkiem, rezultatem Twoich wcześniejszych wyborów, podjętych decyzji, sposobów myślenia, strategii działania, Twoich nawyków, zachowań i podświadomych programów wgranych przez Ciebie lub system, środowisko, które z autopilota kierują całym Twoim życiem.

To nic innego jak odwieczne, uniwersalne prawo Wszechświata, prawo przyczyny i skutku, zwane prawem karmy.

Dlatego jeśli nie zmienisz swoich wyznawanych wartości, które są kompasem życiowym, swoich przekonań, które są Twym oprogramowaniem, zbiorem reguł i filtrem percepcyjnym, przez który postrzegasz świat zauważając szanse lub możliwości. Jeśli nie zmienisz swoich zachowań, codziennych nawyków, reakcji emocjonalnych, swoich niekorzystnych sposobów inmterpretowania doświadczeń oraz swoich niewłaściwych reakcji na spotykające Cię doświadczenia to Twoje życie się nie zmieni na lepsze.

Podstawą jest wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie, swoje decyzje, zachowania, słowa, emocje i za to co Cię spotyka. Takie podejście daje wolność, sprawczość i siłę. Owszem nie jest to na początku łatwe, ale jest warte zachodu.

Jeśli mam być Twoim coachem. Jeśli przychodzisz do mnie po motywacyjnego kopa, jesli chcesz abym dał Ci wiedzę, poszerzył perspektywę, pokazał nowe możliwości, nauczył nowych zachowań, umiejętności, wzmocnił Twoją pewność siebie i nauczył jak radzić sobie z negatywnymi emocjami, niesfornym dialogiem wewnętrznym i złymi nawykami owszem dam Ci to, a nawet jeszcze więcej.

Pomoge Ci odpowiedzieć sobie na najwazniejsze życiowe pytania, na nowo odkryć i rozwinąć Twój potencjał, uświadomić i wzmocnić Twe talenty, mocne strony, zidentyfikować obszary do rozwoju. Nauczę Cię strategii, dostaniesz techniki, narzędzia, know-how, pomogę wygenerować najlepsze sposoby na realizację celu oraz plan działania, krok po kroku. Będziemy mogli łatwo zmierzyć czy i w jakim stopniu, tempie go realizujesz i zmierzasz do konkretnego celu. Będę Ci towarzyszyć w tej podróży z punktu A do punktu B.

Lecz jest pewien mały haczyk tej współpracy!

Nie pozwolę Ci przerzucić odpowiedzialności za Twoje działania i całe życie na mnie. To Twoje życie, Twoje cele, Twoja własna droga, którą Ty musisz przejść, Twoja praca, którą Ty musisz wykonać. Ja tu jestem tylko motywatorem, inspiratorem, katalizatorem zmian, przewodnikiem, instruktorem, Twym cieniem, idealnym zwierciadłem, w którym będziesz mógł zobaczyć siebie, zarówno swoje fajne strony, jak i te na które nie chcesz zwracać uwagi i których świadomość może nie być dla Ciebie przyjemna i moga Cię wkurzać w sobie. Zostanę Twoim Panem Miyagi, jak w starym filmie ,, Legendy Kung-Fu”.

Aby lepiej zobrazować Ci jak powinna rysować się nasza współpraca, gdy zwracasz się do mnie po wsparcie w procesie zmiany życiowej i jak rozkłada się nasza odpowiedzialność zastosuję pewna metaforę:

Spowiedź instruktora jazdy ,, Mój oporny uczeń Marek”

Marek chce zmienić coś w swym życiu, chce dotrzeć z punktu A, czyli z miejsca, w którym jest obecnie ( sytuacji, która nie daje mu juz satysfakcji i wie, że dłużej już tego nie wytrzyma, wie że najwyższy czas na zmiany na lepsze) i dlatego pragnie dotrzeć do punktu B, czyli określonego miejsca w przyszłości, oddalonego wiele kilometrów stąd.

Wie, że musi odbyć ważną podróż. Pomagam mu określić, gdzie i dlaczego pragnie tam dotrzeć, co mu da to osiagnięcie celu, po czym pozna że się zbliża do niego i że tam już dotarł oraz po czym ja jako jego instruktor będę wiedziała, że sukcesywnie zbliża się do wymarzonego celu podróży.

Klient ma cel podróży, motywację i auto, którym będzie się przemieszczał ( swoje zasoby ), ale jeszcze nie potrafi go prowadzić. Dostał ode mnie narzędzia, strategie, instrukcję użytkowania, przepisy ruchu drogowego. Przećwiczyłem z nim nowe umiejętności oraz przetestowałem jego wiedzę teoretyczną. Nawet zatankowałem i odpaliłem mu auto, by zachęcić do odbycia podróży ( motywacja, inspiracja).

Na tym zakończyła się moja praca. Klient dostał wszystko co potrzeba ode mnie i pożegnałem się z nim. Powiedziałem, że gdyby czegoś kiedyś potrzebował, miał problem, to może do mnie zadzwonić i w miarę możliwości mu pomogę. Zaznaczyłem jednak, że to on od dziś jest kierowcą, kapitanem swej podróży. Na koniec życzyłem mu szerokiej drogi.

Klient przez dłuższy czas stał podekscytowany i wsłuchiwał się w rytmiczny, jednostajny turkot silnika. Oglądał swoje auto z każdej strony, cieszył się z instrukcji, nawigacji, wiedzy, ale niestety nie usiadł po kursie za kierownicą, bo czuł się niepewny, niegotowy, za mało kompetentny. Postanowił, że jeszcze sobie poczyta kilka razy przepisy i książkę pojazdu, instrukcję użytkownika. Pomyślał sobie ,, Przecież mam już auto, wiedzę, narzędzia, instrukcje więc to tylko kwestia czasu jak ruszę i opanuje świetna jazdę, praktyczne umiejętności. Mogę to odłożyć na pózniej. Potrafił też wątpić, czy napewno chce teraz odbyć tę podróż, bojąc się co przyniesie nieznane i że może dokonać złego wyboru. Auto parkotało dopóki nie skończyło się paliwo ( motywacja), tak więc zrezygnowany poszedł do domu.

Za kilka dni zadzwonił do mnie, że chce abym znowu przyjechał i przywiózł mu kanister paliwa ( motywacji ) i ponownie odpalił mu auto. Obiecał, że teraz już napewno wyruszy w podróż, tylko żebym jeszcze mu wyłożył teorię, bo już zapomniał i nie czuję się gotowy, by praktykować jazdę. Dostał to, co chciał i odpowiednio za to policzyłem. Jednak powiedziałem, że przyjeżdżam do niego już ostatni raz, bo nigdy nie nauczy się odpowiedzialności, nie ruszy z miejsca, nie nastapi zmiana. Jeśli jeszcze raz do mnie się zwróci wezmę od niego za każdym razem dwa razy większą stawkę. Przypomniałem mu o tym, że dostał wiedzę, teorię, instrukcje, przećwiczyliśmy umiejętności, ma własne auto, cel podróży, paliwo, odpaloną stacyjkę więc reszta zależy od niego.

Jestes pewnie ciekaw czy zadzwonił i czy spotkałem się z nim jeszcze raz. Otóż, bardzo długo nie dzwonił. On po prostu wziął sobie do serca swój ambitny cel, uświadomił posiadane zasoby, docenił moją pracę, skorzystał z narzędzi, instrukcji, przepisów ruchu drogowego i umiejętności jakich go nauczyłem.

Usiadł na fotelu, zastosował wiedzę, procedury, zapiął pasy, ustawił lusterka, włączył światła. Nastawił system GPS na cel podróży, zobaczył jaką odległość musi pokonać, szacowany czas podróży jakie ma opcje trasy, jakie mogą być utrudnienia. Chwycił oburącz kierownicę swego Ferrari, wcisnął sprzęgło, wrzucił bieg i ruszył i w miarę podróży nabierał prędkości. Poczuł wiatr we włosach, ekscytację, upajał się podróża, dźwiękiem silnika, pieknymi widokami i osiagami swego auta.

Jakie było moje zdziwienie, gdy zadzwonił do mnie telefon. Odebrałem bo wierzyłem w jego potencjał, że sobie poradzi. Tak, to był Marek. Był niezwykle podekscytowany, podniecony wspaniałą jazdą, swoją odwagą że zaczął, że ruszył i zbliża się do celu. Dzwonił do mnie z podróży i obiecał, że zadzwoni jak dotrze na miejsce.

Tak też się stało. Wieczorem dostałem telefon. Był na miejscu, cały i zdrów, dumny, szczęśliwy w wymarzonym miejscu, gdzie zamierzał zacząć swoje nowe życie. Pogratulowałem mu tego czego dokonał, wyraziłem szczere uznanie i życzyłem szczęścia.

Usiadłem w fotelu na tarasie, wziąłem głęboki oddech, otworzyłem butelkę schłodzonego piwa i z poczuciem dobrze wykonanej roboty, uśmiechnąłem się do siebie spojrzałem na zachodzące słońce. Wyciągnąłem mój granatowy gruby notatnik spotkań z kursantami, przy Marku narysowałem plusik i uśmiechnięta buźkę. Z entuzjazmem przejrzałem mój grafik spotkań z kursantami, mówiąc pod nosem ,, No to jutro pracuję z Magdą „.

Poczułem, że lubię moja robotę i jest ona dla mnie czymś więcej – moją misją’

Tak więc słowo na koniec:

Weź całkowitą odpowiedzialność za swoje życie we własne ręce. Jedyną osobą, która może dokonać zmiany jesteś TY Mój Przyjacielu!
Jeśli masz już wiedzę, instrukcje, procedury, narzędzia to zacznij z nich korzystać, wdrażaj wszystko w życie, testuj, praktykuj, bo inaczej nigdy się nic nie nauczysz i nie będzie widocznych konkretnych rezlutatów;
Nie czekaj, aż będziesz profesjonalny, gotowy, super przygotowany. Jeśli nie zaczniesz działać to nigdy się taki nie staniesz. Działaj Tu i Teraz, Rób to co możesz, z tym co masz, daj z siebie 150 %;
Nie czekaj na idealne warunki, super okoliczności do startu, bo one mogą nigdy nie nadejść, a Ty nigdy nie ruszysz. Liczy się podjęcie działania. Najtrudniejszy jest pierwszy krok, a potem jest juz z górki;
Nie patrz na swoje materiały, dyplomy, nie magazynuj ich, nie delektuj się nimi. One sa niewiele warte bez wdrożenia praktyki. Choćbyś miał najlepsze narzędzia, wiedzę, techniki, strategie to one same nic nie zdziałają, jeśli nie zaczniesz ich stosować;
Wybierz ambitny, mierzalny, dobrze zwymiarowany cel. Odkryj co wartościowego da Ci dotarcie do niego, abys był zainspirowany, a następnie wpisz go w swój system nawigacji i wciśnij przycisk Start;
Siądz wreszcie na fotelu kierowcy, nie czekaj aż skończy się paliwo i auto zgaśnie. Nie po to je odpalałeś. Chwyć oburącz kierownicę i rusz z miejsca. Wciśnij pedał gazu i zachwycaj się podróżą, bo to czasem ona najbardziej uczy.

Szerokiej podróży!!!

Tomasz Kołdrowski – Life&Career Coach

Link do artykułu na blogu:
http://www.sekretyrozwoju.com/poznaj-odpowiedz-dlaczego-szkolenia-motywacyjne-ci-nie-pomagaja-zmienic-swego-zycia/
Popularność: 86    Powrót

Komentarze

Odpowiedź
Tytul
Imię/Nick

Załóż konto za darmo

Coach Klient
lub zaloguj