Zachód.
Tu żyjesz. W zgiełku. Hałasie. W ciągłym biegu. W tym miejscu nawet gdy biegniesz, to stoisz.
Chcesz ruszyć?
Zatem czas zwolnić. Zamilknąć. Pójść w tempie karawany. Ruszyć na Wschód. Zmierzyć się z Saharą
i samym sobą. Wymyślić siebie na nowo. Odnaleźć drogę tam i z powrotem. Zostawić na pustyni to czego nie chcesz i wrócić tylko z tym, co potrzebne. Z jasnym umysłem.
"...Pierwszy dzień to spotkanie, poznanie się. Mała podróż z Zachodu na Wschód. Do miejsca skąd ruszymy dalej już we właściwym tempie. Tempie karawany. To dzień na wyrzucenie z siebie emocji związanych z wyjazdem, oswojenie się z otoczeniem, grupą, przewodnikami, klimatem, ochłonięcie, wyszumienie się. To dzień w którym siedząc w mieście będącym na styku Zachodu i Wschodu, gdzieś na dachu jednego z budynków, ustalisz te obszary które chcesz odmienić i nad którymi będziesz pracować w trakcie Podróży. Długi, wspaniale męczący, pełen kolorów i zapachów dzień. Z Krakowa, przez Marakesz, Zagorę aż do Mhamid El Ghizlane na skraj Sahary. Przeskok pomiędzy dwoma punktami mocy. Einstein powiedział, że aby rozwiązać problemy, które sami stworzyliśmy, musimy wejść na wyższy poziom inteligencji niż ten, którego użyliśmy, aby te problemy stworzyć. Z niższego poziomu mocy na najwyższy. Z hałasu w ciszę. Aż do powrotu to ostatni dzień, kiedy zwracamy uwagę na czas…"